ZalogujRejestracjaSzukaj U�ytkownicy MedaleZaloguj si�, by sprawdzi� wiadomo�ciGrupyStatystyki

Na forum.stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij


Poprzedni temat «» Następny temat
Prawdziwa historia Twierdzy
Autor Wiadomość
Odyn 
Administrator


Wiek: 34
Posty: 856
Medale: Brak

Wysłany: 24 Czerwiec 09, 10:26   Prawdziwa historia Twierdzy

Opowiadanie powstałe na bazie fabuły kampanii głównej Twierdzy. Praca zbiorowa.

Jeśli masz jakieś zastrzeżenia, pomysły, opinie - napisz. Bardzo chętnie przyjmę również kolejne części opowiadania do brakujących misji ;)
 
 
Al Ganonim 
Zasłużony

Posty: 85
Medale: Brak

Wysłany: 23 Lipiec 09, 11:23   

Priwiet!
Jestem jeszcze na wyprawie, ale dzis bylo nieco wiecej wolnego czasu i laptop wolny, wiec skrobnalem co nieco. Bardzo prosze o uwagi, czy wszystko sie zgadza. Jesli sa jakies bledy, prosze o poprawienie (sprobujcie pisac na dvoraku z zamieniona klawiatura z softwarem slowackim na hiszpanskich programach).

Tekst dotyczy pierwszej misji. Jest to kontynuacja Wstepu, ktory napisalem hohoho czasu temu, a ktory jest na stronie.

A oto praca:

Początki były nader żmudne. Mieliśmy mało ludzi, zapasy miały się na ukończeniu, a nie posiadalismy nawet żadnego pewnego schronienia. Zgodnie z zaleceniami lorda Woolsacka udałem się dzień drogi na wschód. Ponieważ była to moja pierwsza poważna wyprawa, towarzyszył mi dopewnego momentu lord Longarm. Nasza grupa liczyła niespełna dwa tuziny. Dostaliśmy niezbędne narzędzia – siekiery, kliny, dwie piły, sprzęt myśliwski oraz liny – a wszystko to na niewielkim wozie. Wóz zresztą też potem rozebraliśmy na części...
Kiedy tylko dotarlismy w odpowiednie miejsce, zaczęła się ćma. O tej porze roku, ze zmrokiem szybko nadchodzi mgla, więc mielismy mało czasu, by postawić jakieś schronienie. Przy ognisku doczekalismy poranka.
O jutrzence wszyscy wzięliśmy się do roboty. Skoro świt rozdaliśmy zajęcia, każdy wiedział, jaki ma cel. Pół tuzina ludzi wyznaczyliśmy na myśliwych, dwóch na zbieraczy, a reszta zajęła się karczowaniem drzew otaczających polanę. Musieliśmy zebrać dużo desek, by móc potem postawić niewielki gród. Oblał nas blady strach, gdy pod wieczór usłyszeliśmy wilki. Okazało się, że w pobliżu polują dwie konkurencyjne watahy. Znaleźlismy się więc pośrodku walki o terytorium dzikich zwierząt. Mogliśmy obronić się tylko przez prewencyjne rozpalanie ognisk. Poszło na to mnóstwo drwa, które uzbieraliśmy przez dzień. Czuwalismy na zmianę przez całą noc.
Nazajutrz nastapił zwrot akcji. Okazało się bowiem, że polujące wilki przegoniły liczną zwierzynę, która zapędziła się w okolice naszego obozu! Los się do nas usmiechnął. Nastąpiła zmiena planów. Rozstawiliśmy więcej stanowisk i dorobiliśmy na szybko sprzętu, tak że bylismy w stanie wystawić trzy piątki mysliwych. Planem było takie roztawienie polujących, by zwierzynę otoczyć i zamknąć w kręgu myśliwych. Cała grupa była bardzo zdeterminowana, ponieważ zapasy się kończyły i mieliśmy już coraz mniej czasu. Longarm co prawda nie wyznaczył nam konkretnego terminu, ale wiedzielismy, że nasza praca nie może trwac w nieskończoność. Liczył się czas.
Dzięki skutecznemu planu łowieckiemu, zapełnilismy nasz spichlerz po brzegi swieżą dziczyzną. Było ówczas sucho i nie zanosiło się na deszcz, więc zaprawianie mięsa na drogę (i na zapasy, rzecz jasna) odbywało się sprawnie. Podczas gdy część naszych wciąż uzupełniała zapasy pozywienia, ja skierowałem większość ludzi do wyrębu lasu. Pracowaliśmy kilka dni, do czasu gdy desek było wystarczająco wiele, by postawić małą siedzibę. Bylismy gotowi do drogi powrotnej.
Pod koniec, gdy grupa się zebrała, ogłosiłem, że mamy pół dnia wolnego. Po kilku dniach ciężkiej pracy było to błogosławieństwo dla moich ludzi (Woolsack i Longarm pochwalili mnie później za tę decyzję zwracając mi uwagę, że znacznie podniosła ona morale ludzi). Z pobliskiego strumienia nabralismy wody na drogę, a jeden z naszych, który znał się bardzo dobrze na zielarstwie, uzbierał korzonki i miętę, która służyła nam później zarówno do naparów jak i do przyprawienia mięsa.
Zebraliśmy się do drogi bardzo wczesnym rankiem, by uniknąć upałów. Podróż przebiegła bez problemów, a ja zawarłem bliższą przyjaźń ze sługą królewskiego dworu, który to miał się stać od tej pory moim osobistym doradcą i skrybą.
Po calodziennej podrozy dotarlismy do naszych dowodcow. Tam polecono zwiadowcom, by wyruszyli na zbadanie okolicy. Szukalismy miejsca na zbudowanie pierwszego małego grodu. Jeszcze tego samego dnia jeden ze zwiadowców wróciwszy powiedział, że nieopodal jest opuszczone grodzisko. Stwierdził, że jest "w nienajgorszym stanie". Wyruszyłem zatem z całą kompanią, zabierając ze soba przezornie dobra, któreśmy wypracowali przed kilkoma dniami.
Jedynie zastanawiał mnie brak wilków, które tak dały nam się we znaki kilka dni wcześniej. Najwyraźniej obie grupy przegoniły się wzajemnie. Modliłem się tylko obyśmy nie spotkali ich w przyszłości...
_________________
WarlikeCrusader
25.11.2006 15.32.00
Tak teraz spotkanie Ala na forum to prawdziwy rarytas.
 
 
 
theRadek222 
Wędrowiec


Gra w: We wszystkie
Wiek: 26
Posty: 21
Medale: Brak

Wysłany: 28 Marzec 11, 09:55   

Dwie sprawy:

1. Na temat tej pracy nie mam zastrzeżeń jest bardzo interesująca i bardzo lekko się ją czyta.
Nie jest to trudny tekst ani suchy jest za to dużo opisów czynności, ja natomiast gdybym pisał podobny tekst umieścił bym więcej opisów miejsc (co uważam w dużej ilości za wadę).

2.Mam pomy dotyczący nowej historii twierdzy. Nie lubie krótko terminowych (krótki okres czasu najczęściej za życia tego samego bohatera kilka częśći np. książki, filmu gry)
prac opisujących dzieje tych samych bohaterów. Trochę to dla mnie męczące w kółko słuchać tego samego i o tym samym bo kiedy kogoś już znam na wylot to mi sie po prostu nudzi.
Dlatego wymyśliłem nową historiie Twierdzy 3 (kiedy to wymyśliłem wychodziła 2). Historia ta mówiła by o dziejch wnuków (nie dzieci gdyż gdyby sie ujawniły za wcześnie zostały by zabite ponieważ pamięć czynów ich ojców była zbyt świeża- mówie o złych bohaterach).
Byli by to potokowie Wszystkich postaci z 1 oprócz potomka Sir Długoręki i Króla (Wyruszyli na krucjate a tobie powierzyli rządy w państwie).
I widze ich trochę inaczej w hierarchii np Szczur byłby nad wężem i Wieprzem, Wilk pasuje gdzie jest najgorszy był by wąż bo jako że był w bogatej rodzinie był rozpieszczany i niedouczony (lekko mówiąc) Wieprz był by bardziej inteligentny ponieważ dziadek nauczył go sztuki wojennej(np. taktyki), a ojciec machania mieczem (a był świetnym szemierzem) Był by to bardzo groźny przeciwnik. Resztę zataję i innym razem ujawnię.

* * *
Nie [s]kródko[/s] ale krótko
Nie [s]bochater[/s] ale bohater
Nie [s]ksiąrzka[/s] ale książka
Nie [s]zato[/s] ale "za to"
Nie [s]inteligętny[/s] ale inteligentny

Poza tym mnóstwo ''pozjadanych'' liter, literówek i innych. Na forum nie pisze się tak jak na GG, ''tak jak leci''.
PS. W poście poprawiłem jedynie co większe błędy.

Kacper


[ Dodano: 28 Marzec 11, 12:53 ]
no cóż nie każdy pisze idealnie a ja nigdy nie byłem dobry z ortografi. Ale staram się nad tym pracować cóż widać nie idzie mi to zbyt dobrze ale to już inna sprawa.
_________________
"A poza tym uważam że Kartagine należy zniszczyć"
Ostatnio zmieniony przez Kacper 28 Marzec 11, 11:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
TwierdzaBoss 
Burżuj


Gra w: Twierdza 1 rulez!
Wiek: 24
Posty: 173
Skąd: Polska
Medale: Brak

Ostrzeżeń:
 3/3/3
Wysłany: 30 Lipiec 12, 20:44   

jest tylko do rozdziału 15...przepraszam za odgrzewanie ale od dłuższego czasu nie ma tam nic nowego a jak zaczęte to skończyć trzeba nie?
PS.Jutro coś napiszę bo nocka teraz :)
_________________
Wywalam z tego forum z żalem...żegnajcie i przepraszam za spam itd. nie będę się mścił spamem na ludziach którzy mają rację popiszę tu jeszcze i poczekam na bana...
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 31 Lipiec 12, 09:37   

Jak widać każdy może dołożyć swoją cegiełkę do tego powiadania, więc zachęcam tych co mają czas i chęci, by dopisali brakujące rozdziały ;) .
 
 
TwierdzaBoss 
Burżuj


Gra w: Twierdza 1 rulez!
Wiek: 24
Posty: 173
Skąd: Polska
Medale: Brak

Ostrzeżeń:
 3/3/3
Wysłany: 31 Lipiec 12, 10:15   

ja koło wieczora napiszę coś dalej :)

okej piszę ale przepraszam bo to do obrony opactwa a jeszcze napisze o zbieraniu surki na obronę opactwa ale jak misja 15 to 16 to jest obrona (zaraz sprawdzę)

Zaledwie jeden dzień zdołałem odpocząć w obozie, kiedy pojawił się zakapturzony przybysz i prosił o rozmowę ze mną.Mnich opowiedział mi o tajemniczych księgach, które próbował wykraść diuk Truffe (zwany Wieprzem)na szczęście obległ nie to miejsce co trzeba...Po dotarciu na miejsce zobaczyłem grupę mnichów, którzy odbudowywali fortyfikacje,chłopów zbierających owoce,kucharkę piekącą mięso nad ogniskiem,kilku drwali,myśliwego i księdza.Po nocy spędzonej w starej kaplicy zabrałem się za rekrutacje wojska chętnych nie brakowało, ale w zbrojowni klasztornej było mało broni a przynajmniej o wiele za mało jak na taki tłum chętny do walki przeciw czterem a właściwie dwóm zdrajcą króla.
Z uwagi na brak broni rozkazałem budowę 2 warsztatów łuczarzy,1 warsztatu grotnika i 1 warsztatu garbarza, gdy nadzorując budowę poczułem, że ktoś idzie w moim kierunku, więc odwróciłem się, a to był posłaniec od Sir Długoręki, który maił dla mnie wiadomość,otworzyłem ją a było tam napisane tak "Odzyskałem ziemie zdradziecko zajęte przez węża!"oczywiście natychmiast się uśmiechnąłem a posłańcowi kazałem przespać się w koszarach noc już była, więc i ja poszedłem spać.Na drugi dzień nastąpił atak bardzo słaby, ale inżynierowie wieprza zbudowali taran i prawie zniszczyli, by nam basztę, ale jeden z inżynierów wylał wrzący olej na taran i wróg spłonął jednak my też zapłaciliśmy wysoką cenę, bo po chwili ten sam inżynier został przeszyty strzałą,cudem przeżył, więc rozkazałem odwieźć go na tyły.Niedługo potem nadeszła noc, więc poszedłem spać a obódziły mnie krzyki ludzi, którzy krzyczeli "chcemy kościoła!" mieliśmy dużo kamienia i złota, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby go zbudować a dzięki staraniom naszych budowniczych szkielet budynku powstał już po kilku godzinach!Nazajutrz nastąpił kolejny atak był silniejszy, ale natura nam pomogła, mianowicie nagle zaczeła się burza a stada wilków zaatakowały nasz zamek rozkazałem nie strzelać tylko zamknąć bramy a wilki zaatakowały żołnierzy Wieprza.
Na drugi dzień słyszałem jak ludzie żartują tymi słowami "Wilki zazwyczaj szkodzą, ale, jeśli mają tak szkodzić niech robią tak dalej".W tym dniu nie działo się nic szczególnego oprócz ataku, w którym ponieśliśmy lekkie straty, więc poszedłem wcześnie spać.Po obudzeniu zauważyłem, że ludzie są bardziej radośni niż zwykle, więc spytałem się kusznika patrolującego teren wokół spichlerza "dlaczego ludzie są tacy radośni?" a żołnierz opowiedział mi o porannym ataku na Klasztor i o jeńcach, więc udałem się do lochów, gdzie byli jeńcy i zobaczyłem, że wszyscy są wychudzeni pomyślałem sobie, że pewnie z przymusowego poboru potem zadałem każdemu z osobna kilka pytań między innymi o imię,wiek,stopień i najważniejsze-czy chcą do nas dołączyć a wszyscy odpowiedzieli zgodnie-TAK!

[ Dodano: 1 Sierpień 12, 11:25 ]
PS.napisałem misję 17 a jeszcze dzis dodam 16 (zbieranie kamienia)
_________________
Wywalam z tego forum z żalem...żegnajcie i przepraszam za spam itd. nie będę się mścił spamem na ludziach którzy mają rację popiszę tu jeszcze i poczekam na bana...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | Template DarkMW created by razz