ZalogujRejestracjaSzukaj U�ytkownicy MedaleZaloguj si�, by sprawdzi� wiadomo�ciGrupyStatystyki

Na forum.stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij


Poprzedni temat «» Następny temat
Wojny Zachodu
Autor Wiadomość
Kokoju 
Piechur


Gra w: różne takie...
Wiek: 27
Posty: 505
Skąd: I tak nie trafisz...
Medale: Brak

Wysłany: 16 Grudzień 09, 13:46   Wojny Zachodu

Prolog

Grattand jest wielkim światem, położonym na innej galaktyce, w cichym zakątku Wszechświata. Świat ten wiązał dużą wagę do istot uznawanych na Ziemi za fikcyjne i fantastyczne, w szczególności przywiązywał do dwóch – Koziorożca i Smoka.
Koziorożec był podgatunkiem chimery. Zwierzę to było mieszanką genów delfina i jednorożca, można też było dostrzec cechy charakterystyczne dla kozy i meduzy. Bardzo podobnym zwierzęciem był Hippokamp, różniący się jedynie będąc czystą mieszanką trzech zwierząt: jednorożca, pegaza i delfina. Na Grattandzie dla istot cywilizowanych tam żyjących dwie wartości były najbardziej cenione: Religia i Astronomia. Koziorożec był symbolem tego drugiego, był symbolem eteru, kosmosu, wszystkiego, co wiązało się z życiem na ziemi.
Symbolem Religii był Smok. Jako iż prymitywne ludy setki lat temu były wielokrotnie dziesiątkowane przez Smoki, stwory te trwale wpisały się na dziełach światowego dziedzictwa jako boskie istoty. W xeanianiźmie, jednej z najbardziej rozpowszechnionych religii, Smoki są przedstawiane jako Bogowie. Jako iż Koziorożec odzwierciedlał wartości w życiu przyziemnym, Smoki symbolizowały życie pośmiertne.
W każdej z licznych grattandzkich religii to smocze bestie były strażnikami światów, do których udawały się dusze martwych. W niektórych wierzeniach miały też inne, ważniejsze role.
Oczywiście nauka była bardzo przychylnie nastawiona do wszelkich istot. Każda dziedzina nauki miała opiekujące się nią zwierzę, będące alegorią mającą choćby jedną cechę wspólną z ową dziedziną. Dla przykładu jednorożec, którego ślina oraz sproszkowany róg mają cechy lecznicze, jest patronem medycyny, a pegaz wyróżniający się niezwykłym talentem do lotu jest patronem tentryncyny – nauki zajmującej się grawitacją.
Oczywiście takowe funkcje miały jedynie te „najczystsze” ze zwierząt. Tak samo jak nauka, tak zwykle narzędzia tortur i kary dla przestępców miały swych patronów, dla przykładu: dyby-Oszluzg. Chłosta-Salamandra. I nie bez przyczyny takowe stwory były przyporządkowane określonym karom – Oszluzgi jak w przypadku dyb starały się uniemożliwić ruch ofiar by je później pożreć, zaś salamandry używają swoich ogonów by obsypać wroga setkami ogonowych uderzeń, zaś substancja wydzielana przez salamandrę znajdująca się na jej łuskach uniemożliwia na długi czas ofierze uleczania ran, dzięki czemu salamandra może poczekać, a następnie pójść po śladach krwi by dogonić umierającą ofiarę.
Bardzo ważną rolę ma w Grattandzie język elfi – jeden z pierwszych w dziejach świata i do tych czasów używany. Charakteryzuje go dosyć prosty styl, aczkolwiek wiele ciężkich słów i w wielu przypadkach brak regularnych odmian wyrazów. Używa się go głównie wśród naukowców i szlachciców, nazywa się tak różne nazwy zwierząt czy składniki chemiczne. Przykładowo słowo Hippokamp składa się z Hippo (Hippopeus – Pegaz) i Kamp (Koń).

Ludzie, elfy, krasnoludy czy wampiry zbudowały swoje królestwa na niemal całym znanym ówczesnej cywilizacji Grattandzie. Mimo wielu wojen, każde królestwo utrzymywało się, poza jednym jedynym Nekrios, które zniszczono kilka wieków temu.
Królestwa owe rzadko kiedy wyróżniały się, jednym z takich „wyjątków” było DarkKroght, jedno z elfich królestw. Kraj ten wyróżniał się wieloma cechami i artrybutami, takim przykładem mógł być władca – Lord Loneeion Harke. Choć średnia życia elfa wynosiła jakieś trzysta dwadzieścia lat, on przeżył ponad trzy tysiąclecia. Wśród jego długiego życia niemalże co rok wyruszał na wyprawy w poszukiwaniu podbojów, tak naprawdę nie wiadomo, po co. Stara wymówka o poszukiwaniu łupów nie działała, DarkKroght to bogaty kraj, a skarbce królewskie były pełne złota, a sam Lord miał mnóstwo rezydencji, przy których użyto ton złota i metali szlachetnych. Propaganda zdobycia nowych terytoriów też nie odnosiła skutków, gdyż DarkKroght ich w ogóle nie potrzebowało. Mieszkające tam elfy były mało liczne, a w każdym mieście było wiele wolnych domów, przez co kwitł handel nieruchomościami, a między miastami było mnóstwo ziemi, więc i o przeludnieniu nie było zbytniej mowy. Prawdziwe powody były właściwie znane jedynie Harke’owi, choć niektórzy powiadali, że te bitwy były warunkiem nieśmiertelności. Niektórzy mówili, że Harke – tak jak Strzygi – wyczuwa duchy martwych, i „zabiera” im część ich pośmiertnego życia, by wzmocnić własne. Inne plotki mówiły o pakcie Lorda z Duchami Wojny, które dają mu długie życie w zamian za liczne walki i wojny z innymi rasami.
Jego długa i dynamiczna historia przyciągnęła wielu uczonych, którzy chcieli się o nim dowiedzieć jak najwięcej. Słowo pisane opowiadające o nim niemalże zaginęło, zachowały się niewielkie ilości manuskryptów. Jedyne co z nich można było wyciągnąć, to to, iż Harke był urzędnikiem. Poprzedni władca, Vlad III Auburn trzymał go zwykle blisko siebie, gdyż Loneeion – choć często roztrzepany i rozproszony przez otoczenie – był lojalny i mało ambitny. Po tajemniczej śmierci Vlada i jego syna Malekitha uznano Loneeiona nowym władcą, choć zamierzenia senatu były inne – miał być tylko kukiełką dla uspokojenia ludu. Uważali, iż on taki spokojny to nie wprowadzi wielkich zmian, a z Euberanu miał przyjechać inny, wielki szlachcic. Zanim ten przyjechał, DarkKroght przeżyło ogromną rewolucję, a owy przyszły król zaginął bez śladu, a Harke został dalej władcą, i przeżył niejeden zaplanowany przez możnych zamach.
Loneeion pamiętał jeszcze czasy, gdy jako dwustulatek wyglądał jak dwudziestoletni elf. Wtedy to ludzie mówili „Trzeba przyznać, ten Harke się nieźle trzyma.”. Kiedy jego wygląd nie zmienił się, zaczęły chodzić nowe pogłoski, jednak potomstwo możnych mających z nim zatarg zaczęło wyczekiwać momentu, kiedy Harke’a straż wyniesie nogami do przodu, i kiedy wreszcie jego trumna nie zostanie przeniesiona do ziemi. Jednak Loneeion i ich przeżył, a po ziemiach darkkroghtckich zaczęły przebiegać plotki o swoim władcy. Tu o pakcie z demonami, gdzie w zamian za swoją duszę miał otrzymać wieczną młodość. Tu o pakcie z Duchami Wojny, gdzieśtam jeszcze przebiegły plotki o wampirzym pochodzeniu Harke’a czy o przyrządzeniu mikstur z organów wewnętrznych Smoka. Przez dwa pierwsze tysiąclecia jednak ludność DarkKroght wyczekiwała śmierci Harke’a. W trzecim już się mieszkańcy przyzwyczaili do swego władcy, i – można by rzec – jego śmierć nie wywołałaby ulgi, acz zamieszanie.
On sam nie jest jedynym długowiecznym elfem. Od setek lat ma swojego generała – Kapitana Eldora Balfource’a. Choć dawniej ta dwójka była jak bracia, z roku na rok coraz bardziej się sprzeczają, a ich rozmowy zaczęły ograniczać się do krótkich rozkazów. Głównymi powodami tego były dwie rzeczy: fakt, iż długo już ze sobą żyli, i że by tak kolokwialnie powiedzieć „Znudzili się sobie.”. Drugim faktem były zupełnie inne charaktery: Eldor Balfource szanował każde istnienie na polu, każdego żołnierza na polu… Dla każdego żołnierza miał dobre słowo, i sama jego obecność motywowała do wielkich czynów. Szanował też swoich wrogów, cenił takie wartości jak honor, patriotyzm czy odwaga, oraz – możnaby rzec – Harke i Balfource tworzyli jednego wielkiego władcę, zaś Eldor był uosobieniem jego pozytywnych cech. Dla Loneeiona jedyną cenną wartością w Grattandzie był on sam, czerpał także wielką przyjemność z zabijania i pastwienia się nad umierającymi wrogami. Często wyruszał na bitwę, nie dla polepszenia morali oddziałów, a możliwości zabicia kolejnych przeciwników. Lubiał podbijać własne rekordy w jak najmniejszych stratach wojsk, testował też różne machiny wojenne czy pułapki. Nie lubiał jednak dowodzić wojskami bezpośrednio na polu walki – wolał dokładnie wszystko planować, podczas gdy dowódctwem zajmował się Balfource.
Sam on był cenniejszy od setki wojsk, a ta dwójka była wielkim zagrożeniem, i dla mieszkańców Xeanonu nie było długotrwałych pokojów – jeśli był pokój, to krótki, nietrwały i niepewny. Dlatego też większość władców pozostałych krajów starała się zabić ich obydwóch, starając się też przekupić szlachtę czy odciąć jego kraj od zaopatrzenia z sojuszniczych krajów: dalekowschodniego kraju Rishijo, Al-Board, innego kraju elfów, oraz dwóch wampirzych królestw: Trinsalvianu i Riuminu. Kiedy DarkKroght zdobyło kolejnego sojusznika – silny Kerak przyłączył się do sił darkkroghtckich. Oba narody zaatakowały Halbardor, a ich taktyka była prosta: Kerak miał zlikwidować główne siły strażnicze w regionie. DarkKroght miało likwidować niedobitki, łapać mieszkańców w niewolę i ochraniać rejon. Po wojnie zdobyte obszary miały być podzielone między kraje.
Swych sojuszników wsparło elfickie królestwo San’Adinar, pomagając obronić się Halbardorowi przed wrogami. Wojska Keraku i DarkKroght zaczęły więc atakować i San’Adinar, zdobywając posterunki wzdłuż granicy obu państw.
Po trzech latach wojen wichry wojny i strony konfliktu zmieniły się. DarkKroght zdradziło Kerak, który – mimo dużej armii i licznych posiłków – po kilku latach walk – stracił swą silną armię, mając jedynie kilka tysięcy wojsk. Wojownicy darkkroghtcy z łatwością zmasakrowali siły kerackie i przejęli inicjatywę z tej wojny. I mimo iż wojowników przymierza elfów i ludzi było ponad dwukrotnie więcej od darkkroghtcich wojsk, to owe wojska były lepiej przeszkolone. Elfy z owego kraju przechodziły liczne mordercze treningi, które wykończyłyby inne elfy czy ludzi. Oprócz tego też DarkKroght posiadało wykfalifikowanych czarodziejów i czarodziejek, przez co przykładowy oddział dwustu wojowników mógłby pokonać ponad pięćset wrogich żołnierzy. Mając takie siły Harke chwycił oba narody za gardło, i zyskał także posiłki z innego elfickiego królestwa: Al-Board. Zachód kontynentu Xeanon był zabezpieczony, i jedynymi krajami nie będącymi po stronach konfliktu były: Kerak, który został wyłączony w wojny i odbudowywał siły, oraz Elban (Przez elfów nazywany Elbanią), choć te przygotowywało się do wojny. Wschodni Xeanon był zajęty innymi walkami.

Dalej od terenów wojen, w głębi Halbardoru, król Nathaniel planował przebieg walki. Dawniej otoczony licznymi strategami i doradcami, teraz Nathaniel siedział w swej komnacie z garstką wiernych dowódców. Morale jego wojsk osłabił fakt, że Mark Claus Dinverstein, jeden z jego najbardziej zaufanych dowódców, zdradził go i przeszedł na stronę wroga. Zdrada Marka była nie do przewidzenia, jako że przez kilka lat swojej pracy udowodnił swą wielką lojalność, a jego zdrada była niespodziewana. Paru mniejszych generałów również go zdradziło, część jego dowódców zginęła w walkach. Tylko ośmiu z czterdziestu doradców ostało się, wśród nich byli między innymi arcybiskub kościoła Sylantha – Alaric, oraz jego syn, Maximilian. Innym z nich był Christian Hischestein, która – tak jak Mark Claus – był kerackiego pochodzenia. Mimo, iż wiara w zwycięstwo u wojsk Halbardoru była niewielka, ci nie poddali się.
Brightwood, stolica kościoła Sylantha była „Ostatnim Bastionem” dla wojsk w jedynym regionie graniczącym z DarkKroght – Hrabstwem Smoka. Silniejsza forteca Hrabstwa Smoka – Bowerstone – została zrównana z ziemią.
Obroną pokierowała zaufana dowódczyni Nathaniela, Lady Catherina.

Czarne niebo otoczyło swym całunem całe Brightwood. Nie wróżyło to nic dobrego, można było spodziewać się ataku DarkKroght w każdej chwili.
Catherine wspięła się na wysoką wieżę między murami Brightwood. Ludność została ewakuowana, zostali sami żołnierze. Wyczekiwali na nadejście wojsk.
I takowe nadeszły.
Liczne wojska DarkKroght były widoczne z murów Brightwood. Łucznicy przygotowywali się do wystrzału, magowie do ochrony murów i wojsk, wojownicy do odpychania drabin i wylewania na wrogów wrzącego oleju.
Setki wojowników ruszyły na DarkKroght, a sam Kapitan Eldor Balfource był widoczny na swym rumaku, a konkretniej Zmorze, która oswojona zastępywała mu rumaka. Miał ją od niedawna, zwała się „Birginnorigh”, co po elficku znaczyło „Czarna Noc”. Wielka wieża oblężnicza podeszła pod mury, wojska wroga dostały się na bramę.
Catherina szybko powiedziała swą modlitwę, i ruszyła na wroga uderzając w niego całym swym imptetem…
_________________
„-Ja was uczę nadczłowieka. Człowiek jest czemś, co pokonane być powinne. Cóżeście uczynili, aby go pokonać? Wszystkie istoty stworzyły coś ponad siebie; chcecie być odpływem tej wielkiej fali i raczej do zwierzęcia wrócić, niźli człowieka pokonać? […] Patrzcie, ja wam wskazuję nadczłowieka! […] Gdzież jest ten piorun, który by was liznął swym językiem? Gdzież jest ten obłęd, który by wam zaszczepić należało? Patrzcie, ja was uczę nadczłowieka. On jest tym piorunem, on jest tym obłędem!”

Fryderyk Nietzsche
 
 
 
Maciek 
Taktyk


Wiek: 23
Posty: 1103
Skąd: Głogów
Medale: Brak

Wysłany: 29 Grudzień 09, 17:51   

Czy to też jak się przeczyta dostanie się pączka?:P Zwykły prolog był taki długi. Ogólnie cała historia zapowiada się ciekawie:P
_________________
Przesyłam Ci ziarno gorczycy, abyś mógł posmakować i zaakceptować gorycz mego zwycięstwa - Aleksander Macedoński w liście do Dariusza III.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | Template DarkMW created by razz