ZalogujRejestracjaSzukaj U�ytkownicy MedaleZaloguj si�, by sprawdzi� wiadomo�ciGrupyStatystyki

Na forum.stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij


Poprzedni temat «» Następny temat
Reinkarnacja i dowód na to?
Autor Wiadomość
gign2 
Mieszczanin


Gra w: Stronghold , SC .
Wiek: 30
Posty: 120
Skąd: Ciechocinek
Medale: Brak

Wysłany: 23 Maj 10, 22:42   Reinkarnacja i dowód na to?

Witam , chciałem poruszyc taki temat jak Reinkarnacja, Wierzycie w to ? jesli istnieje to chcecie życ ponownie i PAMIETAC dawne wcielenia? co o tym myslicie. Zamieszczam Historie pewnej kobiety na niezbyty dowód na Reinkarnacje i wyraźcie swoje zdanie


Historia SANTI DEWI - z archiwum Fundacji NAUTILUS




Ta historia jest uważana za jeden z najbardziej udowodnionych przypadków reinkarnacji w dziejach ziemi. Sprawą interesował się Mahatma Gandhi. Jego zdaniem był to jeden z wielu, za to stuprocentowo dowiedziony i nie pozostawiający cienia wątpliwości fakt powtórnych narodzin. Poznajmy go.
Tę niezwykłą historię poznaliśmy dzięki Szwedowi, Stur Linnerstrandowi, który zainteresował się przypadkiem Santi Dewi, kiedy przebywał w Indiach. Była to historia z początku XX wieku, dlatego trudno było dotrzeć do dokumentów i świadków. Linestrand przez kilkadziesiąt lat przyjeżdżał do Indii i dzięki temu udało mu się zgromadzić materiał świadczący o prawdziwości niesłychanie rzadkiego zjawiska: pamięci o wcześniejszym wcieleniu. Warto dodać, że w latach trzydziestych ub. wieku historia Santi Dewi była znana w Europie Zachodniej, nie mówiąc o Indiach.
Zacznijmy od początku. Jest 11-sty grudnia 1926 roku, kolonialne Indie. W małym szpitalu w Delhi młoda kobieta, Prem Pjari, rodzi dziewczynkę. Już wcześniej razem ze swoim mężem ustalili, że nadadzą dziecku imię Santi Dewi. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej dziecko będzie wyjątkowe....



Lekarze zapamiętali, że tuż po urodzeniu dziewczynka nie płakała jak inne dzieci, ale uważnie rozglądała się wokół. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Kiedy Santi Dewi miała dwa lata, zaczęła wypowiadać słowa w dziwnym dialekcie. Jej akcent był podobny do tego, w jakim mówią ludzie w mieście Mahura. Rodzice byli tym zaskoczeni, ale uznali, że jest to jeszcze jedno dziecięce dziwactwo. Dziewczynka była małomówna, wręcz nieufna. Przełom nastąpił wtedy, kiedy ukończyła cztery lata. Wtedy ku przerażeniu rodziców powiedziała, że jest żoną bramina z miejscowości Mutra, która zmarła i teraz, jako Santi Dewi ponownie przyszła na świat. Dziewczynka opisywała dokładnie dom, w którym mieszkała, swojego męża i rodzinę. Pamiętała nawet, jaki był jej adres w Mutrze. Prosiła, że chce jechać do swojego prawdziwego domu i zobaczyć syna. Według jej słów zmarła przy jego narodzeniu.

Rodzice byli wstrząśnięci tym, co mówi ich córka. Santi Dewi wyrażała się w sposób, w jaki mówią dorosłe kobiety. Mówiła wyraźnie: to nie jest mój prawdziwy dom. Jestem mężatką, a mój mąż mieszka w Mutrze. Pamiętała wszystko, numer ulicy i domu, nawet imię męża. Czteroletnia dziewczynka powtarzała zapłakanym rodzicom, że tak naprawdę nazywa się Ludżi Dewi, i mieszkała ze swoim mężem w żółtym domu przy ulicy Chaubych w Mutrze. Podawała przy okazji setki, jeśli nie tysiące szczegółów: jak wygląda pobliska świątynia, jaki jest rozkład pokoi w jej prawdziwym mieszkaniu. Santi Dewi wiedziała o wiele za dużo, jak na czteroletnie dziecko. Rodzice myśleli, że jej to przejdzie, dziecko jednak uparcie opowiadało, że jest jedynie wcieleniem innej osoby. Przełom nastąpił wtedy, kiedy Santi Dewi skończyła 9 lat.
Jej ojciec nagle zrozumiał, że miasto, o którym mówi jego córka, to Mahura. Mieszkańcy Mahury nazywali swoje miasto Mutrą. Wraz z dyrektorem szkoły, do której chodziła jego córka, postanowił szukać mężczyznę z opowieści córki. W książce adresowej był człowiek, który nazywał się dokładnie tak, mówiła Santi Dewi. Napisali do niego list



Wielce Szanowny Panie! W dzielnicy Delhi jest dziewczynka, Santi Dewi, córka kupca Ranga Bahadura . Jest ona niespełna 9-letnim dzieckiem, i podaje niezwykłe informacje dotyczące Pana osoby. Twierdzi, co następuje: „w moim poprzednim wcieleniu przynależałam do kasty Chaubych, żyłam w Mutrze i miałam męża, Kedara Nata. Posiadał on sklep w pobliżu świątyni Władcy Dwaraki. Miałam na imię Ludżi Dewi, a dom, w którym mieszkałam był żółty”.
Szanowny Panie, chcemy sprawdzić, czy w jej opowieści kryje się prawda. Jeżeli list Pana zainteresował, prosimy o odpowiedź

Odpowiedź przyszła już po trzech tygodniach. List był następującej treści.

Szanowni Panowie! Jestem wstrząśnięty treścią listu, który od Panów otrzymałem. Wszystko się zgadza, co do joty. Moja zmarła żona miała naprawdę na imię Ludżi Dewi. Posiadam także sklep niedaleko świątyni Władcy Dwaraki. Kim jest dziewczynka posiadająca te dane? W Delhi mam kuzyna, któremu zleciłem natychmiastowe skontaktowanie się z Panem. Będę wdzięczny, jeśli będę miał możliwość spotkania się z tym dzieckiem. Niech Kryszna ma nas w swojej opiece.

Kuzyn, o którym wspomniał w liście Kedar Nat, natychmiast przyjechał do domu Santi Dewi. Kiedy dziewczynka spojrzała na niego, od razu rozpoznała kuzyna swojego męża.
Nie tylko, że rozpoznała, ale powiedziała dokładnie, jak się nazywa, i gdzie mieszka. Pamiętała także, że kuzyn odrzucił propozycję pracy w sklepie jej męża. Można przytoczyć tylko jeden krótki fragment rozmowy. Na pytanie, ilu braci miał jej mąż, Santi Dewi odpowiedziała, że tylko jednego, który nazywał się Jet, był słaby i chorowity, skarżył się na bóle pleców. I znów informacje podawane przez dziecko zgadzały się w stu procentach.
I wtedy rodzina Santi Dewi podjęła dramatyczną decyzję: postanowili doprowadzić do spotkania ich 9-letniej córki z jej byłym mężem.



Dziecko opisywało szczegółowo okoliczności swojej śmierci. Umarła w szpitalu podczas porodu. Ale w jej historii było jeszcze coś więcej: pamiętała także, co się z nią działo w przerwie między wcieleniami.
Chodzi w sumie o ponad rok. Ludżi Dewi zmarła podczas porodu 4 października 1925 roku, a na ziemię, już jako Santi Dewi, powróciła po roku, dwóch miesiącach i siedmiu dniach, 11 grudnia 1926 roku.
Opis jej pobytu w zaświatach jest tak fascynujący, że poświęcimy mu dzisiaj więcej czasu. Ale wróćmy do 34 roku, kiedy to do rodziny dziewczynki przybywa mężczyzna, którego ona uważa za swojego męża z poprzedniego wcielenia. Kedar Nat otrzymał list od swojego kuzyna. W liście kuzyn pisze: ta dziewczynka wie o tobie wszystko, a także wie wszystko o sprawach, które wydarzyły się w Mutrze. Przyjedź sam i przekonaj się na własne oczy.
Do Delhi Kedar Nat wybiera się razem ze swoją obecną żoną oraz synem z poprzedniego małżeństwa. Jeżeli informacje o ponownym wcieleniu jego nieżyjącej małżonki są prawdziwe, to właśnie ten chłopiec będzie jej synem.
Do Delhi przybył późnym wieczorem. Oto zapis wydarzeń, który znajduje się w raporcie specjalnej rządowej komisji badającej ten przypadek.

Kedar Nat był czterdziestoletnim mężczyzną. Na spotkanie z Santi Dewi postanowił przyjść w przebraniu. Postanowił przedstawić się jako własny kuzyn. Kiedy jednak wszedł do pokoju, dziewczynka natychmiast rozpoznała w nim swojego męża. Dokładnie pokazała, w którym miejscu ma bliznę po dawnym wypadku. Najbardziej wstrząsające było jej spotkanie z jej własnym synem. Tak długo na Ciebie czekałam – mówi szlochając – wreszcie przyszedłeś...
Kedar Nat jest w szoku. Siedząca naprzeciwko niego 9-letnia dziewczynka wie o nim wszystko, zna nawet najbardziej intymne szczegóły ich wspólnego życia. W pewnym momencie pyta, czy dotrzymał obietnicy danej jej na łożu śmierci. Kedar obiecał, że już się więcej nie ożeni. Mężczyzna zaczyna płakać, prosi o wybaczenie.
„Wybaczam Ci, bo Cię kocham” – odpowiada dziewczynka.

Jest jeszcze sprawa pieniędzy, która jest niezwykle przekonująca.
Tak, chodzi o to, że umierając Santi Dewi prosiła swojego męża, aby 150 rupii ofiarował na rzecz ich nowo narodzonego syna. Jednak Kedar Nat nie dotrzymał tej obietnicy. Santi Dewi dokładnie opisała skrytkę, gdzie jej rodzina trzymała pieniądze. O przypadku nie mogło być mowy.

Mahatma Gandi
Sprawą zainteresował się sam Mahatma Gandi. To na jego polecenie zostaje powołana specjalna rządowa komisja, która bada ten ewidentny dowód na istnienie reinkarnacji. Oto fragment wypowiedzi Santi Dewi, który został zaprotokołowany do sprawy.

W czasie porodu czułam się bardzo źle. Wszystko przez odłamek kości, który wbił mi się w stopę wiele lat wcześniej podczas pielgrzymki do Hadvardu i zaczął przemieszczać się w górę nogi. Lekarze tego nie rozpoznali, ale i ja nie byłam u żadnego specjalisty. Sprawa wyszła dopiero wtedy, kiedy operowano mnie przed porodem w szpitalu w Agrze. Wtedy powiedziano mi, że nie mam szans na urodzenie dziecka, jeżeli nie będę miała wcześniej operacji.

Warto powiedzieć, że wszystkie szczegóły zgadzały się, a mówiła to przecież 9-letnia dziewczynka.
Ojciec Santi Dewi jest niechętny wyjazdowi jego córki do domu jej byłego męża. Zgadza się dopiero na skutek osobistej prośby Mahatmy Gandhiego. 24 listopada 1935 roku z Delhi wyrusza grupa piętnastu szanowanych w mieście osobistości wraz z Santi Dewi. Do Mutri udaje im się dotrzeć w okolicach południa. Oto zapis wydarzeń:

Tuż po wyjściu z wagonu dziewczynka podbiega do starszego mężczyzny, w którym rozpoznaje starszego brata swojego męża. Ten łapie się za głowę i mówi: mój Boże, a więc to jest prawda!
W trakcie drogi do domu Santi Dewi ze szczegółami opisuje każdą ulicę i sklep. Wreszcie grupa dociera do domu. Dziewczynka opisywała budynek jako żółty, tymczasem jest on biały. Po chwili konsternacji ktoś mówi, że budynek zawsze był żółty, ale ostatnio został przemalowany. Tego Santi Dewi nie mogła wiedzieć... W domu w Mutri Santi Dewi rozpoznaje przedmioty i domowników. Zna wszystkie zakamarki, wszystkie skrytki. W pewnym momencie pokazuje miejsce, gdzie była studnia. Po studni nie ma jednak ani śladu. Ktoś odsłania jednak kamień i pokazuje się wlot studni, o której zapomnieli wszyscy domownicy. Członkowie rządowej komisji wiedzą, że oto na ich oczach rozgrywa się coś wyjątkowego. Oto dowód na reinkarnację, wędrówkę dusz, o której od tysięcy lat opowiadają mędrcy i starożytne ludy. W swoim raporcie komisja określa przypadek Santi Dewi jako „ w pełni dowiedziony przypadek reinkarnacji”. O Santi Dewi zaczynają pisać europejskie gazety. Traktują ją jednak jako „indyjską ciekawostkę”.

Ta historia zawiera tysiące elementów, które mogą być traktowane jako dowody na prawdziwość przeżycia Santi Dewi Podczas zwiedzania domu w Mutri, lokator domu nagle zapytał Santi Dewi o to, gdzie znajduje się jai-zarur. W ten sposób w miejscowym żargonie nazywano łazienkę. Nikt, poza mieszkańcami miasta, nie zorientował się, o co chodzi. Miał to być rodzaj testu. Dziewczynka prawie natychmiast uśmiechnęła się i pobiegła do małych drzwi w korytarzu, gdzie była łazienka. Jeszcze przed otworzeniem tych drzwi szczegółowo opisała, co znajduje się w środku.
Kolejna sprawa to rozpoznawanie osób i pamiętanie przez dziewczynkę ich imion. Oto jedna ze scen, które znalazły się w rządowym raporcie.

Na ulicy Chaubych w Mahurze szedł 30-letni mężczyzna. Na jego widok Santi Dewi zaczęła radośnie podskakiwać, po czym rzuciła się mu na szyję. Zdumionym członkom komisji oświadczyła, że jest to jej brat, Nutura Nat.
Ładnie wyglądasz – powiedziała do niego Santi Dewi – czy pamiętasz, jak bardzo byliśmy do siebie podobni? I jak często śmialiśmy się z tego?
Mężczyzna nie mógł ukryć wzruszenia. Głośno dziękował Bogu za możliwość spotkania swojej siostry po tylu latach. Zadał dziewczynce kilka pytań dotyczących ich rodziny, ale odpowiadała na nie szybko i pewnie, wymieniała nazwiska, ulice i imiona. Kiedy 9-letnia dziewczynka udzielała odpowiedzi, zmieniała się jej twarz. Wyglądała wtedy niczym dorosła, doświadczona kobieta.

Ani jedna z udzielonych przez Santi Dewi informacji dotyczących okoliczności jej poprzedniego życia nie okazała się nieścisła. Dziewczynka zachowywała się jak dorosła kobieta. Wobec męża, Kedara Nata, Santi Dewi była powściągliwa, jak przystało na strzegącą obyczajów hinduską żonę. Natomiast w stosunku do syna to niespełna dziewięcioletnie dziecko okazywało uczucia macierzyńskie. Tuliła syna do piersi i płakała, mimo, że był on prawie jej rówieśnikiem.
Hinduska komisja wykluczyła, aby na dziecko ktoś wywierał presję na opowiadanie historii o poprzednim życiu, co więcej, rodzice stanowczo nakłaniali ją do wyrzucenia z pamięci wspomnień z poprzedniego życia, gdyż obawiali się o jej zdrowie. Odrzucono także możliwość zahipnotyzowania dziewczynki, gdyż i taki wariant brano pod uwagę. Znała ona tak intymne szczegóły życia swojego męża, że ten bardzo często prosił ją, aby przestała mówić, gdyż czuje się skrępowany.
Sięgnijmy jeszcze raz do raportu opisującego pobyt Santi Dewi w domu swojego męża z poprzedniego wcielenia. W pewnym momencie dziewczynka sama zaczęła oprowadzać po domu komisję i rodzinę.

Proszę bardzo, wchodźcie państwo. Jako mężatka tutaj spędzałam najwięcej czasu. Tutaj trzymałam moje tulsi, ozdoby, ubrania, no wszystko. A tutaj jest kuchnia... pokój sypialny. Tutaj stało moje łóźko, a teraz został po nim tylko ślad. A tu był mój ołtarzyk Kriszny, ale teraz ktoś go zabrał. Na tej ścianie wieszałam ubrania, a tutaj stały te skrzynie, które teraz są w przedpokoju. W tej szafie trzymałam moją biżuterię. O... jest tu nadal! A ten sznur pereł dostałam od Ciebie Kedar. Czyż nie jest piękny?

Warto powiedzieć, że w pewnym momencie Santi Dewi podniosła jedną z desek w podłodze, pod którą był tajemny schowek na pieniądze. Zapytała, gdzie znajduje się 150 rupii, które schowała dla syna. Zawstydzony mąż odpowiedział, że musiał je wydać na inny cel, i że bardzo ją za to przeprasza.
Wszystkie szczegóły zgadzały się co do joty. Santi Dewi odpowiadała tak precyzyjnie na pytania związane ze swoim życiem w domu, że uznano za bezcelowe dalsze sprawdzanie jej prawdomówności. Drodzy czytelnicy Nautilusa, najciekawsze dopiero przed wami. Przypadek reinkarnacji Santi Dewi jest o tyle ciekawy, że dokładnie pamięta ona okres pomiędzy wcieleniami. Dzięki jej opisowi możemy się dowiedzieć, co się z nami dzieje po śmierci.

Kiedy komisja rządowa wróciła do Delhi, na prośbę Mahatmy Gandhiego powstał raport. Ustalono w nim, że reakcje Santi Dewi były autentyczne, zaś jej historia jest niezaprzeczalnym dowodem na istnienie reinkarnacji.
Raport ten opublikowano, ale także przekazano do analizy wielu znanym naukowcom. Żaden z nich jednak nie zdołał podważyć przedstawionych w nim dowodów.
I jeszcze jeden fragment tego raportu. Mówi Rang Bahadur, ojciec Santi Dewi z obecnego wcielenia:

Do czwartego roku życia Santi Dewi nie mówiła praktycznie nic, jakby wstydziła się swojej wiedzy. I nagle zaczęła opowiadać, że tak naprawdę jest mężatką, ma syna i rodzinę w Mutri. Czteroletnie dziecko nagle oświadczyło, że jej rodzice nie są jej prawdziwymi rodzicami, jej dom nie jest jej prawdziwym domem i że tak naprawdę mieszka w mieście, o istnieniu którego nikt z nas wcześniej nie słyszał. W jaki sposób można nakłonić małą dziewczynkę do mówienia obcym dialektem i przekonywanie, że jest mężatką i ma syna? Kto mógłby dokonać takiego oszustwa, i po co?

O historii Santi Dewi było przez chwilę głośno nawet w chrześcijańskim, zachodnim świecie, ale przyszła druga wojna światowa i natychmiast o sprawie zapomniano. My jednak ustaliliśmy, co się z nią działo później.
Santi Dewi wróciła do szkoły, i wyrosła na spokojną, opanowaną kobietę. Z Kedarem Natem, swoim mężem z poprzedniego wcielenia, utrzymywała kontakt listowny, ale ich korespondencja ograniczała się do serdecznych pozdrowień. Traktowała go jak kogoś w rodzaju osobliwego krewnego. Po ukończeniu studiów powróciła do Delhi. Wtedy zresztą ku wielkiemu niezadowoleniu rodziców zdecydowała, że nigdy już nie wyjdzie za mąż.

Czuję się, jak wdowa. A według niepisanego prawa wdowa nie może powtórnie wychodzić za mąż. Zresztą nadal kocham swego męża, pamięć o nim jest dla mnie święta i nikt nie potrafiłby go zastąpić. Moja decyzja jest ostateczna.
Najbardziej ciekawy wydaje się jednak czas, który spędziła Santi Dewi w zaświatach. Mówiła o nim niechętnie, gdyż obawiała się, że ta wiedza nie jest dla zwykłych śmiertelników. Przełom nastąpił dopiero wtedy, kiedy szwedzki badacz Stur Lonerstrand spotkał się z Santi Dewi. Wtedy była ona już dojrzałą kobietą, i zgodziła opowiedzieć mu o świecie po śmierci fizycznego ciała.

Santi Dewi uważała, że poprzez swoje doświadczenie otrzymała klucz do poznania jednej z największych tajemnic świata. Dokładnie i szczegółowo zaczęła opisywać, co działo się z nią, gdy jako Ludżi Dewi zaczęła umierać podczas porodu.

Śmierć nie następuje tak szybko, jak to się ludziom wydaje. Najdłużej pozostaje zmysł powonienia. Nie chciałam umierać. Bez przerwy modliłam się do Kriszny i powtarzałam mantrę, aby pozostać na Ziemi. I był to mój wielki błąd, bo gdyby nie moje prośby, z pewnością podczas następnych narodzin nie pamiętałabym swojego wcześniejszego wcielenia. Leżałam w szpitalu i wiedziałam, że muszę umrzeć, ale wciąż kurczowo trzymałam się życia. Byłam cały czas świadoma tego, że przestaje bić moje serce. I nagle poczułam się wolna i nieskończenie pomniejszona. Czułam się, niczym punkt w przestrzeni. A jednocześnie był we mnie cały wszechświat. Otoczyły mnie istoty, które znałam i kochałam. Wszystko było jednością. Myślę, że gdyby tu, na ziemi, ludzie zrozumieli, jak bardzo jesteśmy ze sobą połączeni, to nie robiliby sobie nawzajem krzywdy. Po śmierci bowiem uświadamiamy sobie związki, których nie dostrzegaliśmy podczas życia.
Wiedziałam, że jest tam źródło nieskończonego dobra, niczym centralne słońce, którego nie widziałam, ale czułam, że istnieje. Nie byłam gotowa na połączenie z tym światłem, musiałam wracać na ziemię, aby dalej się uczyć. Mój rozwój nie był dokończony, taki bowiem jest sens wędrówki dusz, taki jest sens istnienia świata. Pamiętam wstąpienie w łono mojej matki, i potworny ból narodzin. Wiem, że kiedy znowu umrę, wrócę do tego cudownego światła. Nie boję się śmierci, bo ona nie istnieje...

Wielokrotnie zadawano Santi Dewi pytanie, dlaczego akurat ona pamiętała swoje wcześniejsze wcielenie.
Santi Dewi zawsze odpowiadała, że podczas śmierci prosiła Boga o to, aby pozwolił jej spotkać się z mężem w tym ziemskim świecie. Prośby jej zostały wysłuchane. „popełniłam błąd, za bardzo chciałam powrotu na ziemię” – mówiła. Ale Santi Dewi powiedziała także, że w życiu nie ma przypadku. Widocznie przez jej historię istota boska chciała dać ludziom informację o prawdzie o reinkarnacji, aby obudzić ludzi ze snu i trwania w niewiedzy.
Czytając relację z rozmów z Santi Dewi możemy dowiedzieć się wielu szczegółów dotyczących prawa cyklu narodzin i śmierci. Jeżeli jest tak naprawdę, to świat wygląda zupełnie inaczej, niż myślimy. A oto fragment jej wizji świata, wizji kobiety, która pamięta swój pobyt w zaświatach.

Na Ziemię powraca się do tego, kogo się kocha. Ludzie jednak bardzo często nienawidzą, a jest to wielki błąd. Od nienawiści się nie ucieknie, nie można uniknąć problemu, który mamy przed sobą. Zarówno szczęście jak i nieszczęście spotykają się ponownie. Nienawiść w zasadzie nie istnieje. Jest to raczej brak miłości, pustka oczekująca wypełnienia. Najlepszym sposobem niesienia pomocy innym miłość.
Człowiek powinien zrozumieć, że otaczają go miliardy istot. Życie jest w kamieniu, w ziemi, w roślinie. Jest to pewien rodzaj drzemki, półsnu. Nieświadome życie, związana energia. Kamień nie wie, co robi – może jedynie ulegać pewnym przeobrażeniom. Roślina zaczyna bardzo, bardzo mgliście pojmować. Zwierzę pojmuje bez możliwości zrozumienia związków. Człowiek rozumie, zdaje sobie sprawę ze związków i może na nie wpływać. Potrafi myśleć, zadawać pytania i udzielać na nie odpowiedzi. Wciąż jednak nie rozumie własnej jaźni, istoty swojego istnienia. Ludzie zachodu zagubili się w pogoni za pieniędzmi, za które chcą kupić szczęście i miłość. Chcą za wszystko płacić nie wiedząc, że raj noszą w sobie. Odrzucają duchowość z pogardą i obojętnością. Jest to bardzo smutne i godne ubolewania....

Od redakcji:
Wśród wszystkich zjawisk niewyjaśnionych, którymi zajmujemy się na codzień, reinkarnacja zajmuje miejsce szczególne. Jesteśmy przekonani, że jest to jedna z tych nielicznych spraw, które można by udowodnić w normalnym sądzie. Od dawna myślimy zresztą o wytoczeniu procesu (podobna sprawa miała miejsce w USA), podczas którego będziemy mogli przedstawić świadków, dowody, relacje, które pokażą ludziom, że "wędrówka dusz" jest czymś równie realnym, jak wschód czy zachód słońca. I że wielkim błędem jest traktowanie reinkarnacji przez pryzmat tej czy innej wiary, negowanie bo jest "niezgodna z tym czy innym dogmatem", napuszanie się że to jedynie wydumany pomysł jakiś wschodnich sekt itp. Takie myślenie oczywiście rozumiemy, ale prowadzi ono naprawdę donikąd. Jako ludzie poszukujący odpowiedzi na pytanie "Jaki jest cel?" musimy uwzględnić sprawę reinkarnacji na podobnej zasadzie, jak fizycy muszą brać pod uwagę istnienie "prawa powszechnego ciążenia". Można się oczywiście się z tym prawem nie zgadzać, można krzyczeć wniebogłosy że "to prawo jest wymysłem i z punktu widzenia mojego światopoglądu go odrzucam", ale kiedy ktoś zrzuci nam na głowę cegłówkę to - chcąc nie chcąc - zgodzimy się, że prawo ciążenia jednak istnieje.

Przypadki reinkarnacji zdumiewają, porażają, zadziwiają i w zasadzie powinno się je traktować oddzielnie. Wrzucanie je do "wspólnego worka" razem z tajemnicą jeziora Loch Ness, zagadką piramid czy YETI jest profanacją. Ludzie bowiem myślą - ot, kolejna ciekawostka. Fajnie o tym posłuchać audycji, fajnie poczytać książkę, tekst na stronach NAUTILUS-a, ale... co tam, mnie to nie dotyczy. Poza tym moja wiara wyklucza to zjawisko, więc będę to traktował jako ciekawostkę. A czy jest to prawda? Kto to wie... nikt tego nie wie. Otóż nie, drodzy czytelnicy Nautilusa! To nie tak.
Wyobraźcie sobie, że znaleźliście się na Tajemniczej Wyspie. Waszem celem jest ustalenie odpowiedzi na kilka pytań: Skąd się tutaj znaleźliście? Jaki jest cel Waszego pobytu tutaj? Czy ktoś tu mieszka? Czy są inne wyspy? Tak naprawdę my wszyscy jesteśmy taką grupą dzielnych podróżników, którzy przedzierając się przez dziekie chaszcze poszukujemy odpowiedzi na pytania dotyczące naszej przygody na tej wyspie. Historie o reinkarnacji są niczym list, który ktoś pozostawił na naszej drodze... warto go przeczytać uważnie! I zastanowić się, tak jak my to robimy od wielu, wielu lat. I będziemy to robić dalej, nie zatrzymamy się!



Tekst: Fundacja NAUTILUS
http://www.nautilus.org.pl/?i=581
_________________
Ale Urwał!!!

chcesz mi pomóc ? Wejdz, to cie nic nie kosztuje :P
http://s1.battleknight.pl...ef=MTQzNTQ2NA==
 
 
Drizzt 
Burżuj

Gra w: SH1, SHCrusader, SH2
Wiek: 29
Posty: 157
Medale: Brak

Wysłany: 24 Maj 10, 13:25   

Czyli w żadnym stopniu Buddyzm, wręcz istnienie boga połączone z Reikarnacją. No spoko, ale w tym wszystkim mam jedno pytanie. Jak populacja ciągle się powiększa to skąd biorą sie nowe osoby?
Ale to już inny temat, w każdym razie szczerze nie przekonuje mnie to, POJEDYNCZE przypadki w życiu, nawet z tym że modlila się do Boga o to.
 
 
gign2 
Mieszczanin


Gra w: Stronghold , SC .
Wiek: 30
Posty: 120
Skąd: Ciechocinek
Medale: Brak

Wysłany: 24 Maj 10, 15:13   

hmm nowe osoby mowisz, zauwaz ze w kazdej chwili ktos umiera i rodzi sie :P , nie wziales tego pod uwage
_________________
Ale Urwał!!!

chcesz mi pomóc ? Wejdz, to cie nic nie kosztuje :P
http://s1.battleknight.pl...ef=MTQzNTQ2NA==
 
 
przemo53 
Osadnik


Gra w: SH1;SHC;SH2;SHCE;SHL
Wiek: 29
Posty: 46
Skąd: ja tu jestem???
Medale: Brak

Wysłany: 24 Maj 10, 17:18   

Ciekawe czy to prawda??? :?: Jeśli tak to ja się pytam co tam jest :?:
_________________

 
 
 
gign2 
Mieszczanin


Gra w: Stronghold , SC .
Wiek: 30
Posty: 120
Skąd: Ciechocinek
Medale: Brak

Wysłany: 24 Maj 10, 17:26   

No właśnie to wszystko jest ciekawe, ale jak wiadomo moze to byc ,,ładna bajeczka" ale wydaje mi sie ze źródło jest wiarygodne
_________________
Ale Urwał!!!

chcesz mi pomóc ? Wejdz, to cie nic nie kosztuje :P
http://s1.battleknight.pl...ef=MTQzNTQ2NA==
 
 
Lord Smerf 
Skryba

Gra w: grę
Wiek: 28
Posty: 1208
Medale: Brak

Wysłany: 24 Maj 10, 17:34   

gign2 napisał/a:
hmm nowe osoby mowisz, zauwaz ze w kazdej chwili ktos umiera i rodzi sie :P , nie wziales tego pod uwage

Populacja na świecie rosła, np. w pewnym momencie było powiedzmy 0,5 miliarda ludzi, a w następnym pokoleniu np. miliard. Biorąc pod uwagę to, że wcześniej nigdy nie było tylu ludzi, zaś te 0,5 miliarda dusz było "po przodkach"(dusze przodków także "po przodkach" itd.), pojawia się tutaj przyrost.

To tyle w sprawie Twojego argumentu. Jeśli chodzi o artykuł, chrześcijaństwo wyklucza istnienie reinkarnacji, więc nie będę rozpatrzał poszczególnych aspektów sprawy.

Aa, jeśli chodzi o źródło - jak dla mnie mało wiarygodne, na pierwszym artykule, który otworzyłem, było zdjęcie zmodyfikowane w Paincie i opisane jako uwiecznioną "czarną materię".
 
 
thompson 
Rekrut


Gra w: SH2 multi (okazyjnie)
Wiek: 31
Posty: 415
Skąd: Szczecin
Medale: Brak

Wysłany: 25 Maj 10, 16:57   

Lord Smerf, może ci też przyjść do głowy, że to twoja religia może się mylić. A skąd wiesz, czym uwarunkowany jest przyrost ludzi? Może ginie inny gatunek na naszej planecie? A może niedawno została zniszczona jakaś cywilizacja w kosmosie... tu więcej się nie wypowiadam, bo jedni wierzą, drudzy nie, możemy sie domyślać. Skad wiesz...
_________________
http://szerlok.pl/nakarm_psa/
 
 
 
Lord Smerf 
Skryba

Gra w: grę
Wiek: 28
Posty: 1208
Medale: Brak

Wysłany: 25 Maj 10, 18:44   

thompson, pierwsza część mojej wypowiedzi dotyczyła logicznej strony argumentu użytkownika gign2 i niczego poza tym.

Jak już można było się domyślić po moim poprzednim poście, zakładam nieomylność mojej religii i nie zamierzam zmieniać zdania.
 
 
gign2 
Mieszczanin


Gra w: Stronghold , SC .
Wiek: 30
Posty: 120
Skąd: Ciechocinek
Medale: Brak

Wysłany: 25 Maj 10, 21:18   

Ja rozumiem lorda, kazdy ma wlasne przekonania ktorych sie trzyma i trzeba to uszanowac :) , ja jednak DOMYSLAM sie ze reinkarnacja istnieje, wezmy np. Hipnotyzerów, kiedyś Brat opowiadal jak Babcie zahipnotyzowali i wypytywali o dawne Wcielenia, podobno mowiła coś po łacinie, ale jak wiadomo, historie z czasem są udoskonalane przez ludzi, mnie wtedy jeszcze nie bylo na swiecie i nie wiem ile w tym prawdy a ile kłamstwa
_________________
Ale Urwał!!!

chcesz mi pomóc ? Wejdz, to cie nic nie kosztuje :P
http://s1.battleknight.pl...ef=MTQzNTQ2NA==
 
 
McGregor 
Wolny chłop


Gra w: Twierdza Deluxe, Twierdza Krzyżowiec
Wiek: 27
Posty: 50
Skąd: Z Polski
Medale: Brak

Wysłany: 26 Maj 10, 22:28   

Każdy wierzy z co tylko chce i jak chce i mi to zupełnie nie przeszkadza i szanuję każdą wiarę (moim zdaniem wiara, to coś dobrego. Więc sekty czy inne podobne rzeczy czyniące zło - wg. mnie to nie wiary).

Moim zdaniem wszystko jest możliwe! Reinkarnacja również. Ostatnio rozważałem, na temat Boga. Wyznawcy każdej religii wierzą, że ICH Bóg jest prawdziwy i jedyny. A może jest jeden Bóg, w którego wierzą Chrześcijanie, Żydzi, Wyznawcy Islamu, Buddyści itd. tylko różnie go nazywają (Bóg, Budda, Allach czy inaczej) i różnie interpretują jego słowa/wolę. Zastanówcie się bo to wg. mnie ciekawe...
_________________
Kontakt: e-mail: usio@poczta.onet.pl Skype:Usiek01 Komórka:[T A J N E]
fax: się zgubił
 
 
Drizzt 
Burżuj

Gra w: SH1, SHCrusader, SH2
Wiek: 29
Posty: 157
Medale: Brak

Wysłany: 28 Maj 10, 13:04   

McGregor - Po pierwsze Budda to nie był żaden Bóg a Buddyści nie wierzą w Boga.
Po drugie wg. wiar żydów, Chrześcijan i Muzłumanów, skoro jest jeden jednyny Bóg to chyba oczywistym jest, że jest ten sam, tylko ludzie mówią o nim pod inną nazwą.
 
 
Bordinio 
Moderator


Gra w: Obecnie w żadną.
Posty: 1039
Medale: Brak

Wysłany: 29 Maj 10, 13:19   

Ja pozostanę jednak wierny temu czego uczył Jezus. Bardzo trudno jest mi uwierzyć w reinkarnację i w ogóle w wierzenia wschodu. Wg mnie to one najbardziej są skrzywione.

P.S. http://www.eioba.pl/a1257...wywiad_z_bogiem

Wczoraj się na to natknąłem. Dość ciekawe przedstawienie oraz interpretacja świata jak i samej osoby Boga.
 
 
 
olowek 
Burżuj


Gra w: Stronghold 1
Wiek: 29
Posty: 217
Skąd: Przeworsk
Medale: Brak

Wysłany: 29 Maj 10, 15:45   

Bordinio, bardzo fajny ten wywiad z Bogiem
_________________
Moje mapy:
http://stronghold.heaveng...&author=Arn_AFe
http://stronghold.heaveng...&author=Arn_AFe
 
 
 
HaeL 
Osadnik

Gra w: Deluxe
Wiek: 26
Posty: 36
Skąd: Opole
Medale: Brak

Ostrzeżeń:
 3/3/3
Wysłany: 20 Lipiec 10, 13:42   

Dziwne, że najbardziej udzielają się na ten temat chrześcijanie, którzy tak naprawdę nie powinni wyznawać reinkarnacji a życie na wieki wieków w Raju.
_________________
"COOOOO, TAK DALEKO?!"

"aLESZ CIENSZKA TA SBOJA"
 
 
 
thompson 
Rekrut


Gra w: SH2 multi (okazyjnie)
Wiek: 31
Posty: 415
Skąd: Szczecin
Medale: Brak

Wysłany: 20 Lipiec 10, 16:21   

pewnie, poprośmy buddystów, sikhów i protestantów z forum do dyskusji ;)
_________________
http://szerlok.pl/nakarm_psa/
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | Template DarkMW created by razz