|
StrongholdNet - forum graczy Stronghold Największe polskie forum o grach z serii Stronghold. |
|
Offtopic - Szkoła
Lord Smerf - 18 Listopad 12, 20:10
Siwy napisał/a: | Na jedną tak, na dwie czy trzy - juz niekoniecznie. Powołując się na Twoje argumenty - posiadanie dzieci byłoby nieopłacalne. Wyrosłyby bodźce, które byłyby mało przyjazne dla wielodzietnych rodzin. |
Hej, przecież pieniądze nie biorą się znikąd. System, jaki mamy teraz, też kosztuje, i na dodatek kosztuje każdego z nas. Wynagrodzenia nauczycieli, wszystkie szczeble administracji związane z oświatą, ludzie układający jakże ambitne programy nauczania - to wszystko jest opłacane z podatków. Wydatki się zmniejszają -> spadają podatki -> ludzie mają więcej pieniędzy, które mogą przeznaczyć na edukację swoich dzieci. Nie posiadam konkretnych danych statystycznych, ale, jak już kilka razy wspominałem, przedsiębiorstwa prywatne są zarządzane lepiej niż państwowe. W związku z tym koszty ponoszone przez konsumentów także powinny być niższe niż w wypadku szkół publicznych.
Siwy napisał/a: | Mówisz tak, jakby Rzeczpospolita dalej tkwiła w głębokiej komunie. |
Tak, po przeczytaniu swojej wypowiedzi przyznam, że można ją źle zinterpretować. Mam na myśli to, że dalej idące uwalnianie rynku przyniesie znaczące korzyści; obecnie panujące trendy obejmują raczej zwiększanie socjalu.
Siwy napisał/a: | Przecxież dyrektor nie mógłby ot tak dawać wszystkim premii. Jeśli zauważyłby, że jakiś nauczyciel spisuje się świetnie to zwracałby się z prośbą gdzieś wyżej, żeby np. od następnego miesiąca, czy trochę później płacić więcej temu i temu gościowi, bo zrobił to i tamto. Nie wiem wyszkolił kilku gości co zostali laureatami i to nie raz czy dwa, ale np. któryś rok z rzędu. Drużyna siatkarska przez niego prowadzona zdobyła wysokie miejsce na zawodach wojewódzkich czy ogólnopolskich.
|
Wciąż omijasz problem, który przedstawiłem - to jest znacznie dłuższa droga niż w przypadku mechanizmu rynkowego. Poza tym opisane przeze mnie kolesiostwo wciąż pojawi się w opisanej przez Ciebie sytuacji. Nie mówię, że takie bodźce nie istniałyby, ale byłyby z pewnością słabsze - i mniej precyzyjne - niż na wolnym rynku.
Siwy napisał/a: | Nie można edukacji społeczeństwa mierzyć "stratą i zyskiem". Obowiązek szkolny jest po to, żeby każdy umiał czytać i pisać. Gdy rodziła się II Rzeczpospolita był ogromny odsetek analfabetów. Wprowadzenie obowiązku szkolnego bardzo tę ilość zmniejszyło.
|
Nie rozumiem, dlaczego w tej sytuacji nie ma mieć zastosowania analiza obejmująca straty i zyski. Analfabetyzm istniał w dużej skali, ponieważ koszty nauki pisania i czytania były znacznie wyższe niż obecnie, a zyski, jakie przynosiły, były niewspółmiernie mniejsze. Ośmielę się na stwierdzenie, że teraz wystarczy kilka elementarzy(jak ja dawno nie słyszałem tego słowa) i trochę dobrej chęci ze strony uczącego, aby nauczyć dziecko pisać. Tutaj przychodzi sprawa publicznych bibliotek; te bym zostawił, jak Wy na to patrzycie?
Siwy napisał/a: | W liceum się odezwij, gdy dalej nic się nie dowiesz nowego. Matma w gimbazie to lipa. |
Jestem w liceum, przejrzałem podręczniki, program nauczania i maturę. Nic szczególnie ambitnego. Poza tym 9 lat straconych na powtarzanie tego, co już od dawna znam, to chyba trochę za dużo.
Siwy napisał/a: | Poza tym zapominasz, że nie każdy jest tak chętny do nauki jak Ty. Myślę, że zniesienie obowiązku szkolnego negatywnie wpłynęłoby na edukację społeczeństwa. Nie wątpię, że powstawałyby szkoły prywatne o niższym poziomie, żeby zadowolić tych leniwych. Bo przecież po takiej szkole też miałby papierek, że ją ukończył, czemu ktoś się czepia, on skończył szkołę. |
Ale nauka jest korzystna dla ucznia, inaczej szkoły by po prostu nie istniały. Uczeń powinien być w stanie przeprowadzić analizę zysków i strat wynikających z jego nauki bądź obijania się w dzieciństwie; w tym pomagają mu, jeśli to konieczne, rodzice, nauczeni doświadczeniem.
Pozwolę sobie tutaj na przedstawienie argumentu przeciwko swojemu spojrzeniu na sprawę, mianowicie utrzymywanie uczuć patriotycznych w społeczeństwie. Czy istniałyby one w wystarczającym stopniu po wycofaniu obowiązku szkolnego obejmującego naukę dumy narodowej? Osobiście sądzę, że sprawa nie różniłaby się zbytnio od stanu obecnego - są patrioci, ale także ludzie, którzy, czy to dla wygody, czy z innych pobudek, nie utrzymują uczuć związanych z narodowością; na postawę tych drugich nie wpływa, według mnie, "nauka patriotyzmu" w szkole(w znaczącym stopniu). Co Wy(czy może raczej Ty, póki mało kto się udziela) sądzicie na ten temat?
|
|