|
StrongholdNet - forum graczy Stronghold Największe polskie forum o grach z serii Stronghold. |
|
Offtopic - Edukacja i jej reforma, studia, etc.
Siwy - 28 Luty 13, 11:20 Temat postu: Edukacja i jej reforma, studia, etc. Cóż, zobaczymy czy temat jeszcze dalej się pociągnie xd. Na SB zaczęło się od:
Tay: jutro 2h matmy i 2h polskiego... rzeź totalna, idę spać
Lutel: Chłopie, co ja bym dał, żeby móc jeszcze posiedzieć w szkole .
Tay: Lutel, zależy jaką masz szkołę xD bo na matmie to się odezwać słowem nie można, bo dyrektorka Cię zje xD chociaż pewnie masz rację;p
Bzyk: Miałem tak w gimnazjum. Nauczycielka polskiego musiała słyszeć brzęczenie muchy, jakikolwiek szept wywoływał u niej żądzę mordu.
Siwy: "jutro 2h matmy" - no to super, nie wiem w takim razie po co chodizsz do szkoły, jeśli na 2h matmy narzekasz oO. Wolisz biologię, albo chemię, tudzież przedsiębiorczość, albo EDB? ;]
Bzyk: To jeszcze idzie przeżyć. FIZYKA - to jest zło w czystej postaci.
Bordinio: Wystarczy znać wzory i mieć odrobinę oleju w głowie Ze słabym nauczycielem to jest faktycznie katorga ;o
Siwy: No fizyka jest troche przywalona, znaczy jeśli chce się ją zrozumieć (np. kwantowa czy inne tam zjawiska fotoelektryczne zewnetrzne) to cięzko, jesli tylko poznamy pare wzorkow zeby rozwalac zadanie to da się przeżyć. Btw. jakby co to w mojej poprzedniej wypowiedzi nie bylo żadnej ironii, mam nadzieję, że nikt tego tak nie odebrał.
Tay: @Siwy, ja jestem na rozszerzonej - nie narzekam na matmę, tylko na nauczycielkę ;p tak btw to oglądam sobi dzisiaj układ okresowy pierwiastków a tam Lutel xD
Siwy: Też jestem na rozszerzonym i to tak fest, bo ziomek jest zajebisty ;p. Tzn. dobrze uczy i czasem wprowadza materiał ze studiów, albo rozwiązania "akademickie", etc. A jak coś zadaje do zrobienia to np. "Zróbcie to.. albo nie, bo za łatwe" ;].
Bzyk: No ale żeby w technikum były przedmioty rozszerzone? Toć zawodowych już wystarczy, a ci jeszcze dokładają.
GeeWhiz: dopiero jak się jest na studiach, to zaczyna się doceniać okres szkolny
Siwy: Kto mówi o technikum?
Bzyk: Nie wiem, ale jakby nie patrzeć, reforma edukacji takie coś przynosi.
GeeWhiz: Mnie najbardziej rozbawiła zmiana w nauczaniu historii/wosu w szkołach
Maciek: A mi dali jakieś zryte lektury w szóstej klasie ( mógłbyby być Hobbit, czy Robinson Cruzoe, to mi dali Ankę z Zielonego, Ten Obcy, Szatan z Siódmej klasy, Sposób na Alcybiadesa, no same gówna, za przeproszeniem )
Bzyk: Jak może nie być "Hobbita"?
Maciek: nie wiem, babka od Polaka powiedziała, że ona nie lubi Hobbita
Siwy: Sposób na Alcybiadesa jest super, Ten Obcy też daje radę. Ja nie miałem ni Hobbita ni Robinsona Cruzoe i żyję. A co jest złego w rozszerzeniu w technikum, chyba nie trzeba na nie się 'zapisywać'. Swoją drogą wyjechałeś jak Filip z konopii :]. Nikt nie mówił o reformie edukacji. Ja jestem zaodowlony (a przynajmniej myślę, że będę) z reformy, bo w II LO odchodzi mi większość durnych przedmiotów jak chemia, boiologia, przedsiębiorczość, EDB (PO), WOK, WOS, geografia...
Siwy: Znaczy geografia może być, ale i tak uważam ją za stratę czasu. Jedynie żałuję historii. Lektury zależą od nauczyciela btw (w pewnej mierze).
I tu się zaczęło o studiach ;p.
GeeWhiz: Powiem tylko - praktycznie niezależnie jakie studia weźmiecie, uczcie się ekonomii/przedsiębiorczości - praktycznie na każdym kierunku jest ekonomia, podobnie jak logika - czyli matma teoretycznie
Bzyk: Wiem, to pewnie efekt dzisiejszego dnia. Albo po prostu przedmioty rozszerzone tak mi się z tym skojarzyły. W każdym razie moja głowa nie jest dzisiaj na swoim miejscu.
Siwy: Ekonomia na informatyce/czystej matmie?
GeeWhiz: Możliwe, podstawy są wszędzie, a logika nawet dla humanistów
Siwy: Nie ma. Co jest niby takiego w ekonomii, albo tzw. 'przedsiębiorczości', bo nie czaję?
Warlike: PP ma potencjał, ale raczej nie uczy się tego co trzeba.
GeeWhiz: podatki, sytem bankowy, przepływ rzeczowy/pieniężny, pkb/pnb/dn/do/ddo , spółki, inflacja,bezrobocie, cła/eksport i import i wiele innych rzeczy bez których nie można dalej funkcjonować, a mówiąc wulgarnie "ni chó**"
Bordinio: @Siwy, na pewno wcisną Ci jeden przedmiot, tzw. odchamiacz, który będzie taką przedsiębiorczością/zarządzaniem. W ogóle to nie wiem czy wiecie, ale na filozofii człowiek się uczy o teorii względności, dylatacji czasu itp.
Siwy: Niby dlaczego nie można funkcjonować? Jeszcze jakoś żyję ;p. Takie rzeczy mam teraz na pp niby. Ale ogólnie to i tak za mało, bo chciałbym się dowiedzieć jak założyć firmę itd., jak wtedy z podatkami etc., a jakieś pierdoły gadają z CV. Kurka siwa, czemu od razu zakładają, że każdy będzie z wywieszonym jęzorem szukać pracy? To jest ważne, ok, ale nie zaraz jako przedmiot na studiach... Mozna się tego dowiedzieć siedząc parę godzin z kimś, kto się na tym zna, więcej nie trzeba. Bez przesady. Wiem, że są na studiach takie zapychacze, ale to nie znaczy, że ekonomii czy pp trzeba się doskonale nauczyć przed pójściem na studia, no sorry, ale to trochę przegięcie imo. | Co do filozofii - to fajnie, czemu nie? Filozof powinien się zastanawiać nad wszystkim . Btw. chętnie jako taki zapychacz wziąłbym własnie filozofię.
Maciek: Ach, tak czytam wasze wypowiedzi i uĹ>wiadamiam sobiw jakie to beztroskie Ĺźycie, siwdziwÄ
Kacper - 28 Luty 13, 12:36
Siwy, nie przesadzaj z tą matmą - nie tylko ona uczy myśleć, a także nie uczy ona myśleć wszystkich. Nie róbmy z matematyki zbawienia ludzkości. Jest wiele przedmiotów, dzięki którym człowiek rozwija się w prawidłowym kierunku, dla jednych to jest język polski (znam takich ludzi), dla innych matma, a dla jeszcze innych historia.
Pewnie, że są przedmioty nastawione mniej na kształtowanie ucznia, a bardziej na typową naukę (fizyka? geografia?). Niemniej mi się bardzo podobał wrzucowny wyżej demotywator, i osobiście zgadzam się z jego przesłaniem.
Co do logiki, to jest taka luźna dyscyplina, przypasowuje się ją i do matematyki, i do filozofii i gdzieś jeszcze. Ja na studiach też mogę sobie wybrać fakultet z logiki, a jestem na filologii klasycznej
Siwy - 28 Luty 13, 13:25
Ja nie robię zbawienia ludzkości z matematyki xd. Tylko uważam ją za ważną i to nie coś zaawansowanego ale podstawowe rzeczy. I nie zgodzę się, że nie uczy ona myśleć. Język polski oczywiście, że jest ważnym też uczy myślenia, ale jakby w innym kierunku. I nie można skupiać się ani tylko na polskim ani tylko na matmie. Historia też uczy myślenia, takiego przyczynowo-skutkowego. Już nawet przed wojną nastawiono edukację na nauki ścisłe, matmę i fizykę. Tylko podczas komuny matura z matmy nie była obowiązkowa, bardzo dobrze, że już jest. Btw. łacina też uczy myślenia z tego co słyszałem .
Swoją drogą mój ostatni post był już o czymś innym .
GeeWhiz - 28 Luty 13, 13:55
Po szczegółowej analizie naszej dyskusji zgadzam się, że matematyka jest bardzo ważnym przedmiotem, bo rzeczywiście uczy myślenia. Jednakże korelatywnie powiązana z matematyką jest logika czy wspomniana wcześniej ekonomia. Znaczna część matematyki, której uczymy/uczyliśmy się w liceum regulowała, min. te zagadnienia. Moja wszakże cięta odpowiedź/riposta była natomiast związana z tym, ze jakby nie patrzeć studia należy wybierać pod kątem rynku pracy. Oczywiście - jest to zło, bo ponad 90% kierunków na uniwerkach - przede wszystkim powinno iść do lamusa. Po prostu spotykam się często ze znajomymi i krew mnie zalewa, że co niektórzy nie mający wykształcenia, zarabiają niezłą kasiorkę przez znajomości, a pozostali zdolni, wykształceni nie mają pracy, z jednej strony brak znajmości z drugiej zaś studia nie zagwarantowały im podstaw.
Na koniec - nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że matematyka na maturze jest czymś dobrym. Problem w tym, że to nie uczniowie mają przystosować się do egzaminu, ale egzamin do nich. W związku z tym poziom matematyki na maturze - tu chyba mogę powstrzymać się od komentarza.
Siwy - 28 Luty 13, 14:21
Cóż, skończenie studiów nie gwarantuje pracy, a wiele osób niestety sądzi, że tak jest. Spotkałem się z opinią wielu osób, że nie ma potrzeby iść na studia informatyczne, że to wręcz strata czasu. Po części się z tym zgadzam, choć nie do końca. Studia mogą pomóc w zdobyciu pewnej wiedzy, ale trzeba też od siebie coś dodać. Jak już wspomniałem - nie rozumiem trochę ludzi, którzy robią tylko papierek i sądzą, że od razu znajdą pracę. Ale, jak też już mówiłem, nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo nie mam pracy, ani nie skończyłem studiów .
Rozwiń kwestię matmy na maturze, bo nie bardzo rozumiem. Poziom jest za niski?
GeeWhiz - 28 Luty 13, 14:54
Tak
Siwy - 28 Luty 13, 15:33
Rozumiem, że zdałeś rozszerzenie na 96% < ?
GeeWhiz - 28 Luty 13, 17:55
Rozszerzenia nie pisałem, z tego co pamiętam to mowa była o "obowiązkowej" matematyce na maturze, a ta jest na poziomie podstawowym. Nie chodzi mi już nawet o sam poziom egzaminu - chociaż denerwujące są te "wahania". 2 lata temu matematyka była w moim mniemaniu średnia - może nawet dość trudna, rok temu z kolei praktycznie na poziomie gimnazjalnym.
Denerwuje mnie to, że egzamin jest priorytetem i tak na dobrą sprawę wiele istotnych/ciekawych spraw się pomija - bo nie ma ich na maturze, bo nie ma czasu, jak ktoś jest chętny to może się sam dokształcać. Przynajmniej u mnie tak to wyglądało.
Siwy - 28 Luty 13, 18:56
Cytat: | 2 lata temu matematyka była w moim mniemaniu średnia - może nawet dość trudna, rok temu z kolei praktycznie na poziomie gimnazjalnym. |
Studiujesz matematykę, czy te same rzeczy są dla Ciebie z rokiem na rok łatwiejsze? Bo nie bardzo rozumiem?
Cytat: | Denerwuje mnie to, że egzamin jest priorytetem i tak na dobrą sprawę wiele istotnych/ciekawych spraw się pomija - bo nie ma ich na maturze, bo nie ma czasu, jak ktoś jest chętny to może się sam dokształcać. Przynajmniej u mnie tak to wyglądało. |
W jakiej byłeś klasie? Poza tym to nic dziwnego, że jeśli nie ma czasu, to się coś, czego nie ma na maturze, pomija, bo potem by połowa powiedziała: "czemu pan [nauczyciel] zrobił to i owo, skoro tego nie ma na maturze, a pomiął to co jest na maturze ?!". Prawdą jest, że jak ktoś jest chętny to może się dokształcić sam (albo zapytać nauczyciela po lekcji?). Co w tym jest dziwnego. Liceum to jeszcze nie studia, gdzie zgłębia się szczegółowo wszystko. Ale znowu - to zależy głównie od nauczyciela, czy coś dopowie czy nie i od predyspozycji i profilu klasy...
Niedawno był u mnie kumpel z innej szkoły, który jest dodatkowo w jakiejś klasie siatkarsko-koszykarskiej czy coś i połowy tych rzeczy, co ja miałem nie miał nawet w podręczniku. I to mnie nie dziwi, bo ja jestem w lepszej szkole na profilu mat-fiz, a on w gorszej na profilu niezwiązanym z matematyką zupełnie.
GeeWhiz - 28 Luty 13, 19:20
Miałem matematykę - przez rok na studiach, uczęszczałem do klasy humanistycznej.
Może kolega po prostu ma troszeczkę inne priorytety niż matura (tj.ta klasa), u nas też były w szkole klasy ogólne, tak naprawdę wszystko i nic, nie wnikam jak jest w innych szkołach, podejrzewam, że są i takie co podręcznik do pierwszej klasy wałkują 3 lata. Rzecz w tym co zawiera podstawa programowa, co jest zawarte w książkach i co nauczyciel musi przerobić. Mam zupełnie inne spojrzenie na matematykę, po tym jak chodziłem na wykłady/ćwiczenia, dopiero wtedy zacząłem rozumieć to i owo, a także to, że faktycznie tego typu rzeczy mogą się w życiu przydać.
W liceum nie było czasu na to by, sam na sam zaznajomić się z podręcznikiem, albo te 45 min. wystarczyło na zrozumienie tematu, albo byłeś skazany na korepetycje. Oczywiście podręczniki były pisane pod maturę, a może odwrotnie?, jednakże z czasów szkolnych mam do tego przedmiotu jakiś uraz, i bynajmniej nie jest to sprawka nauczycieli.
Siwy - 28 Luty 13, 19:33
Jak zatem możesz mówić, że rok temu matma była dla Ciebie prosta jak na poziomie gimnazjum, skoro jej nie studiujesz. Uważasz, że matma z liceum powinna być tak trudna, że po 5 latach po liceum dalej nie będziesz jej rozumiał? Tym bardziej, że miałeś matematykę przez rok na studiach... Swoją drogą wiadomo, że na kierunku nie czysto matematycznym matematyka będzie w miarę prosta. Na pewno prostsza niż na kierunku z czystą matmą albo na infie...
Uczęszczałeś do humana i się dziwisz, że nauczyciel nie mówił rzeczy poza materiałem? Jestem ciekaw co powiedzieliby wtedy Twoi koledzy. Mogę się założyć, że coś w stylu "proszę pana, my jesteśmy humaniści, po co nam pan to mówi !". Niby dlaczego nie było czasu zaznajomić się z podręcznikiem? oO Po szkole do roboty chodziłeś?
Btw. teraz jest nowa podstawa programowa. Więc ja nie wiem jaka była wtedy, ani, podejrzewam, Ty nie wiesz jaka jest teraz . Oczywiście nie mówię, że teraz jest hardcore, a to co Ty miałeś to błahostki. Choć jeśli chodzi o matmę, to myślę, że zanadto się nie zmieniła.
GeeWhiz - 28 Luty 13, 19:48
W końcu docieramy do sedna. Zatem kierunek, który studiowałem praktycznie w całości opierał się na matematyce, to co w liceum tylko, że bardziej rozwinięte i podciągnięte pod ekonomię. Stwierdzenie, że matma była jak na poziomie gimnazjum, może i trochę naciągane, jednakże pisałem po raz drugi maturę, praktycznie z niewielkim przygotowaniem, ponieważ zabrakło mi kilku punktów na prawo z poprzedniej rekrutacji, to jest też powód dla którego studiowałem adm i zarządzanie.
Tak, skoro chodziłem do klasy humanistycznej, to czemu nauczyciel nie koncentrował się na bardziej na tych tematach, które przydałyby mi się na studiach. Z tego co wiem w liceum jest łacina dla lekarzy/prawników, biofizyka, to niech będzie i matematyka, ale materiały, które później mogą mi się przydać, niech będą w miarę należycie wytłumaczone. Mając 6h matmy w tygodniu, a także fakultety chyba za dużo nie wymagam? Nie kwestionuje tego, że pozostałe zagadnienia należy ominąć, ale na kwestie związane z moim profilem można by położyć większy akcent.
Myślę, że jeśli dostaniesz się na matematykę i pójdziesz na pierwszy wykład, to doktor/profesor zacznie od podstaw, dlaczego - ponieważ wie jak kiepski jest poziom nauczania w szkołach, że chodzi tylko o to, by wykuć się na maturę i zapomnieć, a dalej niech się dzieje co chce. Dopiero na studiach jest stosowana zasada wykuć się/zrozumieć/ i najważniejsze podchodzić do każdego zagadnienia problemowo, tak jak chce wykładowca, w przeciwnym razie oblejesz egzamin. Tutaj tkwią zasadnicze różnice.
Warlike - 28 Luty 13, 20:00
Drodzy Panowie, proponuję, aby każdy zajął się po prostu tym, w czym jest najlepszy, jeden w matematyce, drugi w języku polskim, trzeci w jeżdżeniu ciężarówką... Zazwyczaj tak jest, że jeśli ktoś coś lubi, nie bardzo może zrozumieć, dlaczego inni tak nie sądzą i próbuje przekonać do swojej racji. W ten sposób do niczego nie dojdziemy, a będą się tylko tworzyły nierozwiązywalne spory.
Siwy - 28 Luty 13, 20:00
Hm, no profil humanistyczny chyba z matematyką nie jest związany zbyt ściśle? Więc na jakie kwestie powinien był położyć nacisk Twój nauczyciel. Na życiorysy Pitagorasa, Talesa czy Euklidesa? Nie rozumiem Cię totalnie. To chyba nic dziwnego, że w klasie humanistycznej na matematykę nie kładzie się dużego nacisku, choć, możliwe, że powinno się kłaść większy. Tak samo u mnie nie kładą dużego nacisku na historię i WOS, choć prawda jest też taka, że nauczycielka słabo uczy, a nawet bardzo słabo. I chyba tu tkwi problem - zależy na jakiego nauczyciela się trafi. Nie wszystkie szkoły są takie same, każdy nauczyciel inny.
Z tego co wiem, to wykładowca nie zacznie od podstaw.
Teraz studiujesz prawo jak rozumiem?
____________________________________
Spokojnie, Warlike, po to są fora, żeby dyskutować ;]. Kolega uważa, że poziom matematyki jest kiepski w szkołach, miał ją na jednym roku studiów, a ja lubię matmę i póki co jestem na takim profilu w liceum, więc chyba nie mamy skrajnie różnych poglądów .
GeeWhiz - 28 Luty 13, 20:13
Tak jest, co do pierwszej myśli, mylisz się wielce. Nawet na wydziale humanistycznym są niektóre zagadnienia z matematyki. U mnie - praktycznie ekonomia, logika (wykładnia prawa), na pewno jakieś przedmioty związane pośrednio z "matematyką" na 4, 5 roku się pojawiają.
Jakieś konkretne przykłady: rachunek zdań, nazw, kwantyfikatorów, logika deontyczna, pojęcie zdania. Niezbędna jest analiza matematyczna, by pojąć to i owo. Ponadto na ekonomię głównie funkcje, ale również liczby zespolone, całki, granice ciągu etc. się przydaje - chociaż to już ekonomia z zarządzania, ale na prawie też się przyda ta wiedza. Mamy nawet analizę jakiś praw matematycznych - stwierdzeń, aksjomatów, które trzeba było uczyć się na pamięć w gim, liceum. Przykład abstrahowanie i determinowanie.
No dobra, nie chce jednak nikogo tym zanudzać. Problem w tym, że ja nie chodzę już do liceum, a ty "Siwy" póki co nie jesteś na studiach, więc trudno nam cokolwiek oceniać, skoro nie znamy drugiej strony medalu. Ponadto nasza dyskusja do niczego nie prowadzi, a powstają jedynie szumy informacyjne, dlatego uważam, że powinniśmy to przerwać, bądź umożliwić dojście do głosu innym, bądź też skoncentrować się na innych zagadnieniach związanych z reformą edukacji.
|
|