|
StrongholdNet - forum graczy Stronghold Największe polskie forum o grach z serii Stronghold. |
|
Hobby i zainteresowania - Co robicie w wolnym czasie: hobby i historie z nimi związane
Kupiec Hrupkuw - 9 Styczeń 12, 17:30 Temat postu: Co robicie w wolnym czasie: hobby i historie z nimi związane Czyli po prostu jak sama nazwa działu mówi hobby i zainteresowania. Wiem, że były już podobne tematy, ale ten jest w trochę innej formie. Tak więc piszcie czym się zajmujecie i w czym jesteście dobrzy. Co Was interesuje - o czym lubicie oglądać programy w telewizji i o czym lubicie czytać. Można także komentować czyjeś zainteresowania i umiejętności.
Tak więc wypadałoby mi rozpocząć.
Mam 2 główne hobby i trudno mi określić, które jest dla mnie ważniejsze.
Pierwsze z nich to wędkarstwo. Zrodziło się we mnie z powodu kolegów, którzy często chodzili na ryby. Regularnie chodziłem na rzekę od około 1 lub 2 klasy podstawówki, na początku rodzice mi nie pozwalali co jest zrozumiałe, ale nie zawsze ich słuchałem, pomimo tego zawsze byłem bardzo rozsądny jak na swój wiek. Wodę mam około 200 metrów od domu, ale z czasem małe rybki łowione na spławik nie dawały wystarczającej satysfakcji. Stopniowo oddalałem się od pierwotnego łowiska, najpierw w inne miejsca w moim mieście, potem do okolicznych wsi, do pobliskich jezior w odległości od 4 do 8 kilometrów (czasami chodziliśmy nawet na pieszo, przez pole 5 km nad jezioro, ale zabawa była przednia, jeśli się miało tak wspaniałych i pomysłowych kolegów jak ja), aż do odległych i znanych łowisk w okolicy (najdalej 30 km na rowerze). Niestety wody w mojej okolicy nie są obfite w ryby i często był to przeciętny łup, ale nigdy nie wróciłem niezadowolony. Jeździłem żeby spędzić czas z moimi kolegami, często obity (uwierzcie mi, na rybach łatwo o siniaki i haczyki w palcach), brudny (zawsze!) od błota i śluzu ryb, przemoczony. Raz wracałem z połowu w wyjątkowo złych warunkach, były to wakacje 2 lata temu, nastąpiło bowiem największe urwanie chmury jakie widziałem, pioruny trzaskały, przed nami prosta droga i pola bez drzew, ogromny ruch na ulicy, mnóstwo tirów, które dodatkowo chlapały nas wodą. Było ciężko, ale nigdy nie żałowałem takich przygód, później wspaniale wspomina się takie chwile i opowiada o nich.
To nie była jednak moja "najgorsza" przygoda. W te wakacje wracając z ryb popełniłem bardzo głupi czyn, w którym na prawdę mogłem stracić życie. Znaleźliśmy z kolegami nowe łowisko około 5-6 km od mojej miejscowości. Kilometr przed tym jeziorkiem jest wielki dół po urobku kredy, a na jego dno prowadzi niepozornie niebezpieczna i niezwykle stroma polna droga z zakrętami o około 15-25 stopni i nierównościami. Pomimo ogromnego zmęczenia nie mogliśmy się powstrzymać od morderczego zjazdu, a zjeżdżaliśmy już z tej górki dzień wcześniej. Tym razem chciałem zjechać na maksa i nie hamować lekko na zakrętach. Niestety na ostatnim z nich, przy prędkości około 40-50 km/h (na pewno nie wierzycie w tą prędkość i sądzicie, że wyolbrzymiam, ale ja nie jestem z tych osób i podaję prawdziwą relację) nie wyrobiłem na zakręcie, i spadłem z około 1.5m skarpy na kamienie przelatując około 3-5 metrów... jakieś 30 cm przed moją głową był wielki głaz, a za nim kolejne - Bóg mnie pilnował... Ból był niesamowity, bardzo trudno opisać to słowami, porównałbym go do złamania. Ból ten czułem w dolnej części pleców, oprócz tego ogromny siniak na głowie, bo uderzył w nią rower, siniak z boku pleców zadany mi wędką, która przebiła plecak na wylot i siniaki oraz rozcięcia na całym ciele. Kiedy już przestałem się turlać, przez ułamek sekundy myślałem tylko o jednym - zaraz spadnie na mnie rower, bardzo ciężki rower - i to nastąpiło. Potem poczułem ten ogromny ból, ale nie wydałem siebie z krzyku, tylko głośno powiedziałem - "nic mi nie jest!". Po tym jak to powiedziałem, zaczęło mi brakować powietrza - najpierw powinienem zrobić głęboki oddech. Koledzy podbiegli do mnie i wołali "nic Ci nie jest, nie Ci nie jest!?", a ja mówiłem "zdejmij ten rower", trochę byłem poirytowany, że od razu się nie domyślili. Leżałem jeszcze i trochę jęczałem 5 minut i nie mogłem wstać z powodu bólu w plecach. Po 2 godzinach byłem w domu. Przez kolejny miesiąc nie było mowy o bieganiu, nawet bardzo powolnym, czy też o podnoszeniu ciężaru obciążającego plecy większym niż 2-3 kg. Stopniowo po 3 miesiącach nie odczuwałem już żadnych skutków wypadku. Mimo to nie żałowałem, że pojechałem na te ryby .
Uff trochę się rozpisałem, a mam jeszcze do opisania drugie hobby. I tak bardzo skróciłem te historie, a może kiedyś opowiem inne, bo mam ich setki i jeszcze lepszych, dosłownie!
Życzę każdemu takiego dzieciństwa i takich kumpli!
Moja przygoda z gotowaniem również zaczęła się bardzo wcześnie. Już od najmłodszych lat "przeszkadzałem" mamie w kuchni i byłem chętny do gotowania. Zaczęło się od gotowania obiadów. Od 3-4 klasy podstawówki przestałem chodzić na obiady do mojej cioci, ponieważ ciągnąłem do domu i nie chciało mi się tam chodzić. Na początku w większości odgrzewałem sobie to co mama uszykowała, jednak stopniowo coraz większy był w tym mój wkład, aż w końcu sam nauczyłem się gotować te potrawy, jedna po drugiej, było to w okolicach piątej klasy podstawówki. I w tym czasie zacząłem się bardziej interesować kuchnią, głównie od strony cukiernictwa. Robiłem ciasta i ciasteczka, na początku szukałem różnych przepisów w internecie, a później realizowałem je z pomocą mojej mamy. W okolicach szóstej klasy podstawówki już nie potrzebowałem pomocy rodzica w tych sprawach i sam robiłem ciasta i ciasteczka. Czasami mama mi kazała zrobić na święta ciasto, ale częściej sam byłem do tego chętny i kucharzyłem bez okazji. W końcu sam zacząłem kombinować i wymyślać swoje przepisy, ale średnio mi to wychodziło. Udał mi się jeden przepis, który wszyscy chwalili i często go stosowałem. W pierwszej klasie gimnazjum zacząłem interesować się potrawami niecodziennymi. Doszło do tego, że moje zdolności i wiedza kulinarna znacznie przewyższyła większość rodziny (nie mówiąc o rodzicach), a rodzinę mam na prawdę dużą. Szczytem mojej "sławy" okazało się wykonanie jednego, trudnego przepisu po mistrzowsku. Było to we wrześniu tego roku. Potrawę tę przyrządzałem od tego czasu niezliczoną ilość razy, dochodząc do perfekcji w tym fachu. Potrawą tą jest pizza. Nie byłoby się czym zachwycać gdyby nie jej smak, nie mówię tu o takiej domowej pizzy czy coś, ta pizza jest identyczna jak w najlepszej pizzerii w mieście. Wszystko jest w niej na prawdę idealne. Jeśli ktoś chce mogę podać przepis na tą pizze, wielu internautów również się nim zachwyca. Wystarczy tych wychwalań - czas na Was!
I to by było na tyle o moich hobby i historii z nimi związanymi. Zainteresowania może wypiszę trochę później
Delikatnie zmieniłem interpunkcję w temacie, bo zjadło "L" w słowie "wolnym" . S.
Rahnen - 9 Styczeń 12, 18:37
Kolej na mnie:
Ja nie jestem mieszczaninem, mieszkam na wsi, moja rodzina ma nieduże gospodarstwo, moim hobby jest informatyka, koszykówka a także astronomia. W koszykówce bardzo często jestem w drużynie reprezentującej szkołę. Lubię w międzyczasie spotykać się z kumplami i oczywiście grać z nimi w różne sporty i takie tam , mimo iż bardziej lubię koszykówkę to piłka nożna też mi nie zaszkodzi .Ogólnie chodzę też do szkoły i się uczę. Wieczorami lubię przeważnie oglądać telewizor (szczególnie programy popularno - naukowe lub sportowe) lub grać/tworzyć na komputerze. Zimą siedzę w domu , no chyba że spadnie śnieg to jeżdżę na nartach .Pomagam też rodzicom w sprzątaniu domu.
Tay - 9 Styczeń 12, 20:18
STRONGer napisał/a: | Pomagam też rodzicom w sprzątaniu domu. |
STRONGer napisał/a: | Wieczorami lubię przeważnie oglądać telewizor |
No cóż, oryginalne hobby Jesteś pewien, że nie chodziło Ci o telewizję? ^^
Ja uprawiam freestyle football, będzie już około 4 lata, tylko że z długimi przerwami (najdłuższa trwała rok), poza tym lubię czasem napisać jakąś stronę www, pograć w szachy, jestem fanem fantasy, uwielbiam słuchać muzyki, lubię informatykę i matematykę, w koszykówkę, piłkę nożną i siatkówkę też zdarza się pograć Lubię także historię średniowiecza. No, to chyba na tyle ode mnie
Rahnen - 9 Styczeń 12, 21:57
Tay napisał/a: | STRONGer napisał/a: | Pomagam też rodzicom w sprzątaniu domu. |
STRONGer napisał/a: | Wieczorami lubię przeważnie oglądać telewizor |
No cóż, oryginalne hobby Jesteś pewien, że nie chodziło Ci o telewizję? ^^ |
To, że znasz tak perfekcyjnie gramatykę naszego języka to nie znaczy że musisz się wywyższać i poprawiać innych. (jeśli cię obraziłem to przepraszam)
A tak w ogóle opisałem moje codzienne czynności i sprawy, nie tylko hobby .
Tay - 9 Styczeń 12, 22:48
STRONGer napisał/a: | To, że znasz tak perfekcyjnie gramatykę naszego języka to nie znaczy że musisz się wywyższać i poprawiać innych. (jeśli cię obraziłem to przepraszam) |
Nie wiem co tu ma gramatyka do tego - to po pierwsze, po drugie nie wywyższam się, tylko wydało mi się niesamowite, że ludzie mają tak oryginalne zainteresowania Nie masz za co przepraszać - przecież napisałeś, że perfekcyjnie znam gramatykę naszego języka, co mi przecież pochlebia, miło, że tak sądzisz*
*Tak, wiem, to była ironia, jednakże poprzez tekst pisany ciężko jąwyłapać ^^
Erek - 10 Styczeń 12, 18:22
Tak na początek:
Kupiec Hrupkuw - sorki, ale nie chciało mi się czytać tego tekstu... ^^
Tay - to ja Cię teraz poprawie, "ją wyłapać" piszemy osobno. ( Wiem że Ci się nie chciało włączyć spacji ^^ )
A teraz na temat:
Mam hobby, ale na razie nie wiem jakie... Hmm... Aaa wiem, interesuję się piłką nożną. Bardzo dobrze w nią gram i umiem robić różne sztuczki. Opanowałem już lob, przerzutkę itp. Nie tylko uprawienie tej dyscypliny mnie ciekawi, interesuję się nowinkami w świecie sportu. Często oglądam mecze w TV. Raczej orientuję się jacy zawodnicy są w klubach ( takich bardziej znanych). Moja ulubiona drużyna to PSV Eindhoven, jest to jedna z czołowych klubów ligi Eredivisie ( liga holenderska ). A jaka jest wasza ulubiona drużyna?
Siwy - 10 Styczeń 12, 21:42
Miałem pisać w formie historyjek, tak jak Ty, Kupcu, jednak nie mam coś weny ;p.
No więc opiszę pokrótce czym się zajmuję. Otóż, interesuję się numizmatyką, zbieram głównie monety z II Rzeczypospolitej, chociaż zaczynałem, jak chyba każdy numizmatyk w Polsce urodzony po '87-88 roku od obiegowych monet dwuzłotowych GN, które zbieram do dzisiaj (wychodzą na bieżące, po ok. 14 emisji na rok). Oprócz tego sporadycznie zakupię także współczesne tzw. lustrzanki, czyli monety srebrne bite stemplem lustrzanym. Jeśli kogoś to obchodzi to napisałem sobie taki fajny katalog moich monet II RP, jednakże ostatnio zrobiłem parę zmian i dodaję do niego monety od nowa (ok. 35 monet), więc zarzucę linkiem za parę dni, bo nie mam za bardzo teraz czasu na dodanie ich wszystkich.
Sportem się co prawda za bardzo nie interesuję, wyjątkiem sa mecze reprezentacji, głównie w sporty druzynowe - siatkarzy/siatkarek oglądam każdy mecz (nie licząc tam jakichś towarzyskich, bo takowe nie zawsze). Czasami obejrzę też PlusLigę lub Ligę Mistrzów (siatkówka). Tak, siatkówka... "Mój" sport. Uwielbiam grać weń no i na prośbę Kupca ("i w czym jesteście dobrzy.") muszę powiedzieć, że odnosiłem całkiem znaczne sukcesy ;p. W 4 klasie w zawodach międzyszkolnych brąz w województwie, w 6 klasie złoto w województwie, a następnie aż 5 miejsce na Mistrzostwach Polski (byłem kapitanem zespołu). Moja miejscowość liczy 5 tys. mieszkańców, a w jednym roczniku jest około 60 osób (teraz już mniej nawet), więc chyba dość to obrazuje także zdolności naszej Pani Trener ;]. W związku z tym w I gim zaciągnęli mnie do klubu w Zielonej Górze (internat w Gorzowie odpadał od razu), gdzie trenowałem rok i dostałem powołanie do kadry województwa . Jednak, w II klasie gimnazjum, gdy treningi były o godz. 17, a ja muszę do ZG dojechać 30km, a także ze względu na w sumie słabą atmosferę w zespole, zrezygnowałem (powróŧ do domu ok. 20:30 mnie nie bawił). Poza tym nie wiązałem nigdy swojej przyszłości ze sportem. W związku z tym chodzę ostatni rok do gimnazjum w Zielonej Górze (gim 6), z którego reprezentacją, gdy byłem w I klasie, wywalczyłem srebro w województwie za Krosnem Odrzańskim. Teraz gram towarzysko, acz na poziomie. Czasami pójdzie się na salę na luźne granie, a w lato łupiemy na podwórku z kuzynem i moimi/jego kumplami, chociaż o ile się da wynajmujemy salę . Jednak boiso mamy całkiem fajne. Co prawda piaskowe (tzn. ubity piach i pozostałości trawy, na aucie całkiem sporo trawy), ale normalna siatka, nie żaden trzepak, linie od plażówki rozciągane na każde granie, antenki i przede wszystkim dobry poziom .
Poza tym bardzo lubię tenisa stołowego. Od 2 czy 3 klasy podstawówki grywałem z kumplem u niego na strychu (strych dość wysoki, tam gdzie tach miał swój szczyt, ale bardzo niski, gdzie znacznie opadał. Jednak wtedy jeszcze bylismy bardzo niscy (poza tym, że w nastepnych latach bawiło sie tam w "Syfa", czyli ganianego z rzucaniem taką piłeczką szmacianą - strych był dość spory, nawet była tam toaleta ). W 4 klasie (albo w 5? ta podstawówka coraz bardziej mi się zlewa w jedno xd) wstawiłem do swojej piwnicy stół i gralismy raz tu raz tu, a gdy kolega musiał ze strychu usunąć stół, od gimnazjum grywamy tylko u mnie, w szanowanym klubie KTS Piwnica . No i tak się trenowaliśmy z owym kolegą (jeszcze grał z nami 2 nasz kumpel, i z czasem nawet nam dorównywał), by w 6 klasie podstawówki wywalczyć brąz w województwie, za takimi szkołami jak Drzonków (jeden z najlepszych klubów w Polsce) i Kostrzyn (nie wiem, czy mają klub, ale grali nieźle). To było naprawdę najwyższe miejsce na jakie było nas stać. Naprawdę nie wiem jak wygraliśmy ten "mały finał" o brąz, bo graliśmy z kolesiami, którzy mieli nawet nazwiska na koszulkach, a co za tym idzie, pewnie ostro trenowali w jakimś klubie. Pomijając, że nasz trener, a raczej kierowca tylko siedział na trybunach i ew. mówił, że "spoko, spoko" tudzież komentował z nami mecze innych, podczas gdy pozostali trenerzy brali czasy i, delikatnie mówiąc, "doradzali" zawodnikom jak mają grać ;]. W gimnazjum (bo poszliśmy do tego samego) w 1 klasie nie dało sie nic znacznego zdobyć, bo na zawody miejsce pojechałem tylko ja (i jakiś laps z łapanki), bo kolega był chory. Udało mi się wygrać zawody indywidualne i tylko dzięki temu przywieźliśmy marny brąz z zawodow miastowych. W ubiegłym roku, o 0,5pkt udało nam się wygrać z w/w kolegą zawody miejskie i po paru nastepnych etapach zajęliśmy czwarte miejsce w województwie. Mam nadzieję, że w tym roku uda się co najmniej wyjść z miasta (w sumie najtrudniejsze, bo w zielonogórskich szkołach grają zawodnicy klubu w Drzonkowie, o którym już wspomniałem).
Mam nadzieję, że nie uznacie mnie za pysznego po tych dwóch akapitach w sumie samego chwalenia się .
Teraz czas na zainteresowanie historią i odtwórstwem historycznym. Od najmłodszych lat interesuję się średniowieczem, częściowo chyba za sprawą gapienia się jak w Twierdzę, Kozaków i Warcrafta II grają kuzyni. W każdym razie interesuję się głównie historią Polski, najlepiej w okresie późnego średniowiecza i wczesnej nowożytności. Bardzo lubię także starożytność, szczególnie Grecję i Rzym, chociaż nie mam w tym okresie znacznej wiedzy. Nienawidzę XIX wieku. Pewnie też dlatego, że Rzeczpospolita zniknęła z map Europy, ale też po prostu nienawidzę całej tej rewolucji przemysłowej, która, moim zdaniem, zniszczyła świat, ale to temat na inna dyskusję ;P. Od lipca zeszłego roku (żałuję, że tak późno) kupuję co miesiąc "Mówią Wieki" - polecam styczniowy numer, grudniowy byl cienki, ale w tym miesiącu jest świetny, w Empiku niby zacząłem przeglądać, a w sumie przeczytałem jeden artykuł, i gdybym miał czas to pewnie z jeszcze jeden bym pyknął xd.
Zajmuję się też bardzo amatorsko odtwórstwem historycznym. Głownie strzelam z łuku, jesionowego (nie z jakiegoś współczesnego pseudołuku). Robię sobie kolczugę, mam miecz do walki, którego jeszcze niestety nie miałem okazji użyć. Kończę szyć sobie lnianą tunikę, mam kaletkę, zajebisty nożyk z rogową rękojeścią, skórzany bukłak... dzisiaj także przyeszedł piękny pas z mosiężnymi okuciami (taki tyle, że szyty na miarę, bo 190cm to z deka za dużo). Nad łóżkiem wisi replika szabli husarskiej i obraz husarza malowany na zamówienie (dziadek kuzyna maluje). Myślę, że mogą to pod to podpiąć - zaczynam uczyć się samodzielnie łaciny ;]. Mam jakiś podręcznik na studia z lat 70. i próbuję co nieco się dowiedzieć. Póki co znam 2 deklinacje i czas teraźniejszy, czynny. chciałbym w liceum uczyć się tego języka, ale nie wiem czy na profilu mat-inf (czy coś w tym stylu) da radę, bo wiem, że na humanistycznym na pewno. Żałuję, że w gimnazjum nie było takiej możliwości. Jest na forum ktoś, kto uczy się łaciny?
Ostatnią moja pasją jest webmasterka. Pisaniem stron internetowych zajmuję się od chyba 5 klasy. Około 1 gimnazjum zacząłem coś dziubać PHP, a na te wakacje wziąłem się za PHP ostrzej i poznałem także pracę z bazami danych MySQL i mogę powiedzieć, że HTMl/CSS znam naprawdę bardzo dobrze, a PHP/MySQL wystarczająco aby napisać jakiś prosty CMS itp. - nie wiem czy mogę siebie nazwać aż średnio-zaawansowanym, ale wydaje mi się, że tak. W każdym razie z webmasteringiem wiążę swoją przyszłość. Planuję założyć własną firmę, najlepiej z jakimś dobrym grafikiem, bo jeśli chodzi o grafikę to nie jestem w tym fachu mistrzem. No, a jak się nie uda, to spróbuję załapać jakąś fuchę w firmie webdeveloperskiej, chociaż wolałbym tą pierwszą opcję.
Ahh no bardzo lubię słuchać muzyki, naturalnie, chociaż w sumie za bardzo się nią nie interesuję. Preferuję metal i w zasadzie tylko metal, ewentualnie może być muzyka klasyczna. Bardzo lubię słuchać, bo towarzyszy mi sporą część dnia (przy kompie/w pokoju zawsze gra), często słucham też na słuchawkach, chociaż staram się w miarę cicho i niezbyt często. Ulubione zespoły to: Ensiferum (mało znany, fiński zespół, polecam naprawdę, szczególnie "Into Battle", "Lai Lai Hei", "Token of Time", "Twilight Tavern"), Iron Maiden, Metallica i Sabaton. W zasadzie za bardzo nie interesuję się muzyką, chociaż chciałbym grać na gitarze elektrycznej. jednak musiałbym w ciągu dnia chyba nie spać, aby mieć na to czas .
Poza tym - kocham jazdę na rowerze, albo spacery po lesie/polach. Po prostu już nie wyrabiam, kiedy wreszcie będzie wiosna... Nienawidzę zimy. Przygnębiająca, zimna i ciemna pora roku. Dodam jeszcze, że nie przepadam za filmami i ogólnie nie lubię oglądać telewizji, bo po prostu nie ma tam nic ciekawego. Z seriali uwielbiam Rodzinę Zastępczą Plus (te stare takie sobie) a szczególnie Posterunkowego - jak go nie ma to odcinek jest przeważnie kiepski . A tak to jeszcze mecze siatkówki, czasami snooker (zapomniałem powiedzieć, że grałem przez niecałe pół roku w snookera - chętnie bym do tego wrócił), albo jakieś programy historyczne, tudzież teleturnieje (Jeden z Dziesięciu i Awantura o Kasę to zdecydowanie dwa najlepsze).
Bardzo lubię także czytać książki - bardzo lubię świat Tolkiena, ale także lubię książki Jacka Komudy o Najjaśniejszej Rzeczypospolitej . Szczególnie podobają mi się jego "Galeony Wojny". Bardzo lubię także "Wiedźmina". Bardzo lubię grać też w szachy i karty (chcę się nauczyć w Brydża, ale póki co najczęściej gram w Tysiąca).
ufff... to chyba na tyle, jeśli o mnie chodzi . Chyba najdłuższy post na tym forum, jaki kiedykolwiek napisałem.
Cytat: | Kupiec Hrupkuw - sorki, ale nie chciało mi się czytać tego tekstu... ^^ |
Strasznie dużo. Czytaj, czytaj, Erek, najlepiej książki. A moja ulubiona druzyna to reprezentacja Polski.
Cytat: | (...)przy prędkości około 40-50 km/h (na pewno nie wierzycie w tą prędkość i sądzicie, że wyolbrzymiam, ale ja nie jestem z tych osób i podaję prawdziwą relację) (...) |
Jak najbardziej wierzę. 40km/h to czasami się wyciska na prostej jak mocniej się przypedałuje . A wypadku współczuję. Naprawdę miałeś szczęście, że w zasadzie wyszedłeś z tego bez szwanku. Co do Twoich zainteresowań - niestety ani nie łowię, ani nie potrafię gotować (chociaż chciałbym nauczyć się piec ciasta, albo robić pizzę).
Posta pisałem chyba od... 20:35 jakoś xd. Być może wkradły się jakieś błędy, ale nie chce mi się tego czytać już, bo późno dość (muszę wstać po 6 ).
Kacper - 10 Styczeń 12, 21:53
Cytat: | Jest na forum ktoś, kto uczy się łaciny? | Jest
Cytat: | Jak najbardziej wierzę. 40km/h to czasami się wyciska na prostej jak mocniej się przypedałuje | Onegdaj na forum pisywał użytkownik (dobrze go znacie), który wyrobił 70 km/h zjeżdżając z górki
Siwy - 10 Styczeń 12, 22:05
Jakby coś - mogę czasem o coś zapytać na gg?
A co do 70km/h... Cięzko mi to uwierzyć. Albo szaleniec, albo zepsuty licznik. Wiem, że czasami wyrabiają 80-90km/h jedąc w tunelu powietrznym za tirem. Ale wtedy podobno jakaś dziura mała w jezdni czy wzniesienie nagłe i... no i ciężko wtedy dość. Nie wierzę w 70km/h chocby z górki dopóki nie zobaczyłbym wypowiedzi rowerzysty na temat jego kariery kolarskiej ;p. Jeden mój kuzyn ma na liczniku maksymalną prędkość chyba 80km/h ale to z błędu licznika, bo powiedzmy, że raczej nie szaleje na rowerze, delikatnie mówiąc .
Kacper - 10 Styczeń 12, 22:12
Śmiało. Może w przyszłym tygodniu będę miał kompa, to odzyskam też i gg. Na razie jak co - to na maila
Kupiec Hrupkuw - 10 Styczeń 12, 22:32
No ja swojego posta też bardzo długo pisałem, ale trochę krócej chyba, bo był trochę krótszy. Nie skończyłem jeszcze go pisać, bo spieszyłem się do lekcji, tak więc kontynuujmy.
Siwy dzięki za współczucia z powodu wypadku, teraz będę bardziej ostrożny, na prawdę... czegoś mnie to nauczyło. Mamy też kilka podobnych zainteresowań, ja też bardzo lubię średniowiecze. Interesuję się historią Polski szczególnie z X oraz XV-XVI wieku. Czasami chciałbym żyć w średniowieczu (takie bujanie w obłokach, po za tym chyba każdy zna prawdziwe oblicze tamtej epoki)... Uwielbiam przebywać na łonie natury, a moja zainteresowanie łowiectwem znacznie tamu sprzyja. Czasami wracając z jakieś dalekiej wyprawy z kolegami biegamy po polach i bawimy się snopkami jak jakieś dzikusy (niedosłownie). Bardzo często zrywamy sobie kukurydzę z pól, a raczej kradniemy . Jeszcze częściej korzystamy z dzikich drzew owocowych lub zrywamy owoce z gałęzi wystających po za czyjąś posesje. Jesieniom lubię chodzić na grzyby do lasu.
W telewizji oglądam głównie programy popularno-naukowe oraz historyczne. Lubię też seriale kryminalne typu W-11 i podobne. Ze sportu najbardziej interesuje się skokami narciarskimi, po porostu je uwielbiam i jestem wielkim fanem Adama Małysza. Znam praktycznie imię, umiejętności, osiągnięcia każdego skoczka. Mam bardzo dużą wiedzę na ten temat - wiem kto na jakich skoczniach wygrywał i ile razy, wiem komu na jakiej skoczni dobrze się skacze, mogę dosłownie po minie skoczka określić czy daleko poleci. Od kilku lat nie odpuściłem praktycznie żadnego konkursu. Z innym sportów oglądam siatkówkę, piłkę nożną i piłkę ręczną, tak jak kolejno je wymieniłem - tak je stawiam w hierarchii. Uwielbiałem uprawiać lekkoatletykę i zawsze byłem w tym dobry, w gimnazjum jednak zaniedbałem to i jestem teraz lepszym przeciętniakiem. Może później opiszę jeszcze jakąś przygodę tak dokładniej, bo są warte poznania.
EDIT: zapomniałem napisać co będę chciał robić w przyszłości.
Tak więc po skończeniu gimnazjum pójdę do technikum na kierunek architekt/inżynier/mechatronik czyli fizyka i matematyka, bo te przedmioty uwielbiam i zawsze mam z nich 5.
Potem zamierzam kontynuować wybrany kierunek na studiach, jeśli wszystko pójdzie jak należy to praca sama do mnie przyjdzie i to dobrze płatna. Najprawdopodobniej wybiorę architekta, ponieważ planuję założyć własny mały interes (który może się potem rozrosnąć). Być może będę mieć 2 wykształcenia np. mechatronik i architekt - ten pierwszy w technikum, a drugi po studiach.
Erek - 11 Styczeń 12, 15:19
Siwy napisał/a: |
Cytat
Kupiec Hrupkuw - sorki, ale nie chciało mi się czytać tego tekstu... ^^
Strasznie dużo. Czytaj, czytaj, Erek, najlepiej książki. A moja ulubiona druzyna to reprezentacja Polski.
|
E tam... Ty napisałeś więcej. A tak to czytam książki. Ktoś przeczytał "Starą Baśń"?
Rahnen - 11 Styczeń 12, 16:14
Faktycznie , takich długich historii nie chce się czytać.
PS. A co do tych dyskusji na temat tej jazdy i prędkości to chodzi o motor czy rower?
Siwy - 11 Styczeń 12, 17:48
Chodzi o rower, leniu jeden ;p.
Powiem Ci, że w sumie to kiedyś bardziej interesowałem się skokami, jak skakał jeszcze Ahonen i spółka. Teraz jakoś nie interesuję się, choć lubię pooglądać czasami. Co na turnieju czterech skoczni Stocha wyciulali to żal jest. W Obersdorfie straszne warunki - musi skakać, w... no na tym ostatnim turnieju już chyba xd, też warunki do dupy i skacz se Kamiluś, skacz, bo jeszcze przypadkiem wygrasz. Austiriacy, Niemcy, wszystko jedno szwaby. Nie mówiąc na co puścili Ito.
A co zaś się tyczy życia w dawnych czasach, o czym wspomniał Kupiec, to w średniowieczu fakt sielanki nie było, ja prędzej myślałem o starożytnej Grecji lub Rzymie, albo tak XVI-XVIIw. w Rzeczypospolitej, oczywiście jako szlachcic ;D.
PS. Jeśli kogoś to obchodzi to spis moich monet z II Rzeczypospolitej znajduje się tutaj - http://2rp.filipmarkiewicz.pl
Borki - 6 Luty 12, 21:58
Moje najpoważniejsze hobby to historia, husaria, "Legenda Skrzydlatych Jeźdźców". Lubię dużo czytać na ten temat, czasami pojadę na jakąś rekonstrukcję
A drugie hobby to MotoCross Czasami jestem cały pobijany i w ogóle ale warto
Po trzecie spędzam większość czasu z kumplami, robimy zwałę z wszystkiego;d
Post edytowany
Kacper
|
|