ZalogujRejestracjaSzukaj U�ytkownicy MedaleZaloguj si�, by sprawdzi� wiadomo�ciGrupyStatystyki

Na forum.stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij


Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Siwy
17 Listopad 12, 18:51
Szkoła
Autor Wiadomość
Maciek 
Taktyk


Wiek: 23
Posty: 1103
Skąd: Głogów
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 17:21   Szkoła

Temat który narodził się na ShoutBoxie. Możemy tutaj porozmawiać ogólnie o szkole.

Moim zdaniem lekcje kaligrafii jednak są potrzebne. Sam nie piszę jakoś specjalnie ładnie, ale niektórzy bazgrzą już totalnie, przykładem może być np. mój kolega. Pisaliśmy kartkówkę. Nauczycielka sprawdziła, oddała wszystkim poza nim. Kazała mu podejść i przeczytać to co napisał na kartce, bo sama nie mogła przeczytać. Śmiała się że zostanie on lekarzem, bo bazgrze nie miłosiernie. najlepsze jest to, że on sam nie mógł tego przeczytać :D .

Z moim pismem nie jest aż tak tragicznie, jakoś jeszcze żadna z nauczycielek się nie czepiała ( no raz mnie jedna zawołała, bo nie wiedziała czy napisałem "h" czy "t" ). Większą presję z charakterem pisma wywierają na mnie rodzice. Mama od czasu do czasu wchodzi do pokoju i patrzy jak lekcje odrabiam. Co chwila słychać docinki w stylu "Co to za zdanie?" "Jak ty się w tym rozczytujesz?" "Co to? Litera z cyrylicy rosyjskiej?"

Jeśli chodzi o unowocześnianie szkoły: u mnie niedawno wprowadzili dziennik internetowy. Mogliby najpierw zainwestować w nowe rury do wodociągu, bo ciepła woda zazwyczaj leci czerwona lub żółta... Oceny są wstawiane nieregularnie ( wychowawczyni mówi że wstawia co 2 tygodnie, chociaż czasem są nawet co półtora miesiąca ). Kiedyś napisałem messega do nauczyciela. Potem zapytałem się babki w szkole czy dostała wiadomość, okazało się że PW nawet nie doszło :P .

Zapraszam do pisania, trzeba ożywić forum, bo większość ciekawych tematów zazwyczaj ląduje w ShoutBoxie.
_________________
Przesyłam Ci ziarno gorczycy, abyś mógł posmakować i zaakceptować gorycz mego zwycięstwa - Aleksander Macedoński w liście do Dariusza III.
 
 
 
Lord Smerf 
Skryba

Gra w: grę
Wiek: 27
Posty: 1208
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 17:56   

No to kontynuujemy tutaj, jak rozumiem.

Siwy, nie rozumiem, dlaczego likwidację szkół finansowanych z podatków uważasz za równoznaczną z "powrotem do średniowiecza, gdzie nauka była tylko dla wybranych". Na pewno nie zgodzę się, że wielu nie będzie stać na sfinansowanie szkoły swoim dzieciom - teraz przecież jest z grubsza tak samo, Nauczycielom płaci się z budżetu państwa, który zasilany jest z podatków - czyli od ludzi. Wymagany jest zakup książek(z reguły zresztą umiarkowanie potrzebnych), które kosztują, składki na komitety rodzicielskie, wszelkie wycieczki itd. także wymagają poświęcenia finansowego od rodziców. Ba, zaszło to tak daleko, że powoli nie opłaca się mieć dzieci, które notabene coraz bardziej stają się własnością publiczną, a nie rodziców. No, ale to tylko taka dygresja. Podsumowując ten krótki wywód, za edukację dzieci płaci nie jakaś fikcyjna jednostka, tylko ich rodzice. Szkoły prywatne pozwoliłyby uczniom na wybór tego, jakie ze swoich umiejętności chcą rozwijać. Poza tym sam poziom nauczania były niewspółmiernie wyższy, czemu chyba nikt nie zaprzeczy(w skrócie wolny rynek jest lepszy niż centralne planowanie), a poziom kosztów w najgorszym przypadku najwyżej nie wzrośnie. Jasne, biednych nie będzie stać na wysłanie dzieci do tak dobrej szkoły, jak bogatych. Poziom nauczania powinien i tak być wyższy niż w przeciętnej szkole państwowej.
Temat jest tak szeroki, że może zamiast pisać dalej, zaczekam na odpowiedź i będę przedstawiać kontrargumenty.
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 17 Listopad 12, 18:37   

Cóż, Smerfu, może zacznę od końca i trochę nie na temat ;) . Ok, wiadomo, że "wolny rynek jest lepszy niż gospodarka centralnie planowana", jednak nie we wszystkim. Nie ma złotego środka na wszystko - przeciwnie, trzeba umieć go zachowywać.

Szkoły to nie sklepy, a nauczyciele to nie towar, który się wybiera, a jak się nie podoba to idzie się do konkurencji. Szkoła musi zostać publiczna. Wcale każdy nie płaci na szkołę "i tak", bo ktoś, kto mało zarabia płaci mniejsze podatki, a ktoś, kto zarabia więcej - większe. A jednak szkoły są tak samo dostępne, choć teoretycznie ten biedniejszy wpłaca do puli mniej. I o to właśnie chodzi, to taka jakby składka. Bogatszy daje więcej, biedniejszy mniej, ale mogą korzystać z tego samego na takim samym poziomie, dzięki czemu biedni też mogą się uczyć na dobrych uczelniach, ba, dostawać stypendia.

Na wycieczki nie trzeba jeździć, podręczniki, cóż, jednorazowy wydatek ~300zł, + można kupić używane (oprócz rocznika '96 ;d) + są dofinansowania, jakieś pomoce itd. + nauczyciele zrozumieją (a przynajmniej powinni), że jak kogoś naprawdę nie stać to np. nie będzie miał książki od mniej ważnego przedmiotu. Ja i tak na ogół noszę 50% podręczników (w sumie języki, polski, matematyka, od WOSu chyba jeszcze ani razu nie wziąłem w tym roku szkolnym), bo buty zajmują mi sporo miejsca i nie chce mi się tego ciągać. Jakoś nikt się nie czepia.

[quote:c467152ff8]Jasne, biednych nie będzie stać na wysłanie dzieci do tak dobrej szkoły, jak bogatych.[/quote:c467152ff8]

No właśnie. I w tym problem, bo często ludzie z biedniejszych rodzin mają zapał, chęci do nauki, bo wiedzą, że dzięki temu mogą w przyszłości się jakoś ustatkować. Często dzieciaki, czy młodzież z bogatych domów są na tyle rozpieszczani, że nic nie robią i nie mają zamiaru.

"Nie opłaca się mieć dzieci" - kolejne mądrości XXI wieku. A co to, dzieci to jacyś pracownicy, najemnicy, że jeśli przynoszą "straty" to się ich pozbywamy, jak dają zyski, to robimy jak najwięcej?

Co do dziennika elektronicznego: powtórzę swoją opinię. Uważam to za niepotrzebny, badziewny, nowoczesny (wg publicznej opinii =" mega, super, wg mojej opinii = do dupy) dodatek. Ogólnie to nienawidzę wszechobecnej informatyzacji, a już na pewno nie w takiej formie. U mnie jest taki dziennik wprowadzony w pełni, tzn. w każdej sali jest komputer i nauczyciele wpisują oceny i frekwencję bezpośrednio tam. Psuje się co chwila, często nie działa, a poza tym jest napisany przez jakichś amatorów, którzy pewnie skosili niezłą kasę za shit. No i, jak rzekł Mr_Maciek, ciepłej wody w kranie nie uświadczysz. Sala gimnastyczna 18x9x9 metrów, a szatnie do przebierania o warunkach do... poprawy. Trzy cienkie, kolebocące się ławki na krzyż i połowa wieszaczków złamanych. A ma się tam przebrać 20 chłopa. To ma być XXI wiek? No tak, bo kasa poszła na kompy i telewizory 40 cali do większości z sal. Przynajmniej jest nowocześnie...

Co do kaligrafii to skopiuję parę moich zdań z SB:
Ubolewam, że nie ma już kaligrafii w szkole.

Bordinio: "@Siwy, no ja bym nie przesadzał z tym ubolewaniem. Sztuka kaligrafii jest dosyć mocno związana z plastyką jako taką. Niektorzy po prostu nie mają pewnego zmysłu i nigdy nie będą pięknie pisać. Co innego jak ktoś bazgroli, ale niektore przypadki są po prostu nie do wyleczenia raczej. Ważne, aby pisać jako tako :P Są inne rzeczy (wazniejsze) niż schludność pisma."

Wiadomo, że na zajęciach z kaligrafii bym nie wymagał, żeby każdy pisał pięknym, ozdobnym pismem ;"]. Chodziło mi o zwykłe, schludne pisanie. Chociaż przez całą podstawówkę, w gimnazjum też, w liceum już bym odpuścił. Swoją drogą - dziwne, że większośc młodych ludzi bazgroli, a starsi piszą ładnie. Powinno chyba być odwrotnie.

Bordinio: "Wiesz, kiedyś to się na pewno więcej pisało no i staranniej. Ludzie byli cierpliwsi, a teraz mamy znerwicowanych młokosów bo wyścig szuczrów itp. Teraz jak się jakieś pismo robi to na kompie, więc masz tutaj rację, że zmarginalizowanie pisania prac odręcznie ( w szkole np. ) skiepściło by jakość pisma ;p"

No właśnie, dlatego w szkole powinno się uczyć cierpliwości i staranności. Do tego gdyby raz w tygodniu była taka godzina spokojnego po prostu pisania całą lekcję to mogłoby to poprawić jakośc pisania. Kazdy bez pośpiechu by sobie coś tam przepisywał, żeby pisać jak najładniej. W końcu liczyłaby się jakość, a nie szybkośc pisania. Nawet nie musiałoby być za to ocen tylko: uczęszczał, żeby nie było, że ktoś ma dysmóżdze i nie umie pisać i przez to ma słabą ocenę, etc.

Podczas notowania wręcz trzeba się śpieszyć, więc jakość pisma się przez to nie poprawia. Totalnie nie rozumiem nauczycieli, któzy wręcz każą przynosić prace pisane na kompie. Żenada. O ile na studiach to już zrozumiem (się profesor nie będzie już babrać ze starym chłopem, żeby ładnie pisał -> tego powinno nauczyć w podstawówce). Dodatkowo na takich zajęciach możnaby też szlifować ortografię (choćby przez oczytanie się z czymś i pisanie tego poprawnie) i interpunkcję. A także zapoznawanie się z jakimiś treściami literackimi. Np. do przepisania Pan Tadeusz (fragmenty), czy jakieś inne wiersze, eposy itd. A może nawet pojedyncze, krótsze rozdziały jakichś powieści. Ja widzę same plusy, oczywiście poza dodatkową godziną spędzoną w szkole ;) . Jednak sądzę, że możnaby coś takiego jakoś wkomponować wywalając coś innego ;D.

Pomijam kwestię, że w klasach 1-3 powinna czegoś takiego być co najmniej godzina dziennie. Niby w pierwszej klasie się poznajke literki sranie w banie, ale potem wcale nie ma zajęć z pisania starannego i ładnego. A to chyba wtedy najbardziej kształtuje się charakter pisma.

Dodam do tego, że oprócz godziny kaligrafii wprowadziłbym godzinę tygodniowo po prostu czytania. Każdy siedzi i czyta, albo coś narzuconego, albo coś co chce (byle książka). W domu mało komu się chce, albo nie ma czasu i czyta jakieś streszczenia. A potem na forach widzimy poziom wypowiedzi panujący wśród młodzieży.

Sorry, że tak się rozpisałem. Sporo miejsca zajęły wpisy z SB. Btw. Mam nadzieję, że Bordinio nie będzie miał mi za złe wykorzystania jego wypowiedzi dla spójności mojego posta ;) .
 
 
Maciek 
Taktyk


Wiek: 23
Posty: 1103
Skąd: Głogów
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 18:46   

Siwy napisał/a:

Dodam do tego, że oprócz godziny kaligrafii wprowadziłbym godzinę tygodniowo po prostu czytania. Każdy siedzi i czyta, albo coś narzuconego, albo coś co chce (byle książka). W domu mało komu się chce, albo nie ma czasu i czyta jakieś streszczenia. A potem na forach widzimy poziom wypowiedzi panujący wśród młodzieży.


Ja zazwyczaj wszystko czytam w domu ( a nawet nadprogramowo [ m. in. trylogia "Władca Pierścieni ] ), a później streszczenie, opracowanie sobie drukuję i zanoszę na lekcję podczas przerabiania lektury, zamiast szukać wszystkiego w 300-stronowej książce.
_________________
Przesyłam Ci ziarno gorczycy, abyś mógł posmakować i zaakceptować gorycz mego zwycięstwa - Aleksander Macedoński w liście do Dariusza III.
Ostatnio zmieniony przez Siwy 17 Listopad 12, 18:56, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 17 Listopad 12, 18:51   

No to świetnie. Ale powiedz mi, ile osób w Twojej klasie tak robi? Szalony, czytasz coś oprócz lektur :P . Dobrze, bardzo dobrze ;) . Polecam Trylogię, choć może na początek, skoro przeczytałeś LOTRa, "Silmarillion" se strzel (chyba, że też czytałeś?).

Btw. Władca Pierścieni to nie trylogia ;].

________________________

Oczywiście, że mogę ;) .
 
 
Maciek 
Taktyk


Wiek: 23
Posty: 1103
Skąd: Głogów
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 18:55   

Prawdę powiedziawszy, wszyscy się ociągają z przeczytaniem nawet obowiązkowych lektur. Właśnie, na poniedziałek czytałem "Ten Obcy". Muszę sobie wydrukować streszczenie i opracowanie z neta.

"Silmarillion" nie czytałem, za to przeczytałem pierwszą część "Zwiadowców". Muszę wyżulić od rodziców ( oops, znaczy od Mikołaja ;) ) na święta kolejną część.

[ Dodano: 17 Listopad 12, 18:59 ]
Warunki z szatniami u mnie są bardzo zbliżone do tych w Twojej szkole Filipie. Nawet jest jeszcze gorzej, jedna z czterech szatni ( u nas są dwie dla chłopaków i dwie dla dziewczyn, remontują akurat jedną z naszych szatni :/ ) jest w remoncie tak więc w jednej małej szatni przebiera się nawet 40 osób naraz.
_________________
Przesyłam Ci ziarno gorczycy, abyś mógł posmakować i zaakceptować gorycz mego zwycięstwa - Aleksander Macedoński w liście do Dariusza III.
 
 
 
Lord Smerf 
Skryba

Gra w: grę
Wiek: 27
Posty: 1208
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 19:01   

Po pierwsze, w państwie szanującym wolność obywateli, "złotego środka" szukają oni sami, a nie urzędnicy.

Siwy napisał/a:
Szkoły to nie sklepy, a nauczyciele to nie towar, który się wybiera, a jak się nie podoba to idzie się do konkurencji. Szkoła musi zostać publiczna. Wcale każdy nie płaci na szkołę "i tak", bo ktoś, kto mało zarabia płaci mniejsze podatki, a ktoś, kto zarabia więcej - większe. A jednak szkoły są tak samo dostępne, choć teoretycznie ten biedniejszy wpłaca do puli mniej. I o to właśnie chodzi, to taka jakby składka. Bogatszy daje więcej, biedniejszy mniej, ale mogą korzystać z tego samego na takim samym poziomie, dzięki czemu biedni też mogą się uczyć na dobrych uczelniach, ba, dostawać stypendia.

Mam rozumieć, że wiedza to, Twoim zdaniem, nie dobro, które musimy zdobyć, a potem wykorzystać(innymi słowy, "kapitał ludzki"), że nie można nim handlować(płacić za naukę tym, którzy dobrze jej udzielają, a nie z przymusu tym, których ktoś uznał za kompetentnych). Twierdząc, że zasad gospodarki rynkowej nie można zastosować do struktur polegających na przekazywaniu wiedzy, właśnie stwierdziłeś powyższe. Czy muszę udowadniać, że to błąd?

Siwy napisał/a:
No właśnie. I w tym problem, bo często ludzie z biedniejszych rodzin mają zapał, chęci do nauki, bo wiedzą, że dzięki temu mogą w przyszłości się jakoś ustatkować. Często dzieciaki, czy młodzież z bogatych domów są na tyle rozpieszczani, że nic nie robią i nie mają zamiaru.

Pozbycie się części podatków przeznaczanej na utrzymywanie szkół publicznych sprawi, że część biednych przejdzie do klasy średniej. Jak już chyba zdążyłem wspomnieć, ci, których nie będzie stać na wysłanie dzieci do szkoły na bardzo wysokim poziomie, otrzymają tańszy substytut, który, pomijając przypadki skrajnej biedy, tak czy inaczej będzie utrzymywał wyższy poziom niż w szkołach państwowych. Wspomniane tu przeze mnie przypadki skrajnej biedy to takie, na widok których każdy człowiek zdolny do współczucia chce pomóc; w państwach bogatych działalność charytatywna osiąga duże rozmiary, więc najubożsi nie zostaną całkiem na lodzie.

Siwy napisał/a:
"Nie opłaca się mieć dzieci" - kolejne mądrości XXI wieku. A co to, dzieci to jacyś pracownicy, najemnicy, że jeśli przynoszą "straty" to się ich pozbywamy, jak dają zyski, to robimy jak najwięcej?

Chociaż może to z początku brzmieć nieludzko, tak. Rozszerz tylko pojęcie zysków o dobra niematerialne, jak najbardziej brane pod uwagę w analizach ekonomicznych, i wszystko jak najbardziej się zgadza. Potwierdzają to dane statystyczne z każdego miejsca na świecie.
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 17 Listopad 12, 20:08   

Cytat:
Mam rozumieć, że wiedza to, Twoim zdaniem, nie dobro, które musimy zdobyć, a potem wykorzystać(innymi słowy, "kapitał ludzki"), że nie można nim handlować(płacić za naukę tym, którzy dobrze jej udzielają, a nie z przymusu tym, których ktoś uznał za kompetentnych). Twierdząc, że zasad gospodarki rynkowej nie można zastosować do struktur polegających na przekazywaniu wiedzy, właśnie stwierdziłeś powyższe. Czy muszę udowadniać, że to błąd?


Owszem, to bardzo ważne dobro, dlatego uważam, że powinno być tak samo dostępne dla wszystkich. Wybitnych nauczycieli można nagradzać premią, np. jeśli ich uczniowie super zdadzą maturę, czy będą mieli osiągnięcia w olimpiadach.

Jakoś teraz też są szkoły prywatne i wcale nie są one tymi najlepszymi - idą do nich z reguły ci, którzy nie dostali się do poważanych publicznych, a rodziców na to stać. Więc nie wiem w czym widzisz problem. Chciałbym, żeby tak zostało.

Cytat:
Pozbycie się części podatków przeznaczanej na utrzymywanie szkół publicznych sprawi, że część biednych przejdzie do klasy średniej.


Naprawdę uważasz, że powiedzmy, 0,5% jaki idzie z podatków (z pensji jakby) na oświatę pozwoli biednym stać się bogatymi? Chyba żartujesz. Co to jest powiedzmy 0,5% z 36k (zakładam taki dochód roczny brutto).

Cytat:
Wspomniane tu przeze mnie przypadki skrajnej biedy to takie, na widok których każdy człowiek zdolny do współczucia chce pomóc; w państwach bogatych działalność charytatywna osiąga duże rozmiary, więc najubożsi nie zostaną całkiem na lodzie.


Jeszcze niestety nie jesteśmy państwem bogatym - tym bardziej nie powinno się przeprowadzać takich rewolucyj jak nagła całkowita prywatyzacja szkół.

Cytat:
Chociaż może to z początku brzmieć nieludzko, tak. Rozszerz tylko pojęcie zysków o dobra niematerialne, jak najbardziej brane pod uwagę w analizach ekonomicznych, i wszystko jak najbardziej się zgadza. Potwierdzają to dane statystyczne z każdego miejsca na świecie.


To chyba od rodziców i tego, w jaki sposób wychowają oni dzieci, zależy czy będą mieli w swoich dzieciach pociechę i podporę (na starość), czy wręcz przeciwnie.

Btw. Uważasz, że służba zdrowia i policja też nie powinny być utrzymywane z podatków?
 
 
Maciek 
Taktyk


Wiek: 23
Posty: 1103
Skąd: Głogów
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 20:14   

U nas w szkole to chyba w ogóle nie dostają tej kasy z podatków, bo na środę każdy ma przynieść po 2zł na stojaki rowerowe xD. Moja klasa postanowiła zrobić bunt i nie przynieść dwóch złociszy, bo te stojaki to i tak na następny rok będą, jak my już w gimbie będziemy.
_________________
Przesyłam Ci ziarno gorczycy, abyś mógł posmakować i zaakceptować gorycz mego zwycięstwa - Aleksander Macedoński w liście do Dariusza III.
 
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 17 Listopad 12, 20:22   

No widzisz, musisz na szkołę dać 2zł i już nie chcesz... A wyobraź sobie czesnę 600zł/miesiąc, podczas, gdy rodzice zarabialiby powiedzmy 200zł więcej (to i tak podejrzewam optymistyczna wersja), bo płaciliby mniejszy podatek. Buntownicy. Ja bym po prostu wyjął z portfela i dał od razu... Jakby zrobili zrzutę po 20zł od osoby na te szatnie to też bym chętnie zapłacił. W końcu dzięki temu szkoła byłaby lepsza i ogólny poziom rozwoju państwa by wzrósł ;]. Ja na to patrzę w ten sposób. Oczywiście nie można z tym przeginać i powiem, że nawet nie powinno być czegoś takiego jak nawet te 2zł na stojaki. Mówię, że gdyby była dobrowolna zrzuta to bym nie miał nic przeciwko.

PS. Wiem, że napisałeś to z pewną dozą ironii ;p.
 
 
Lord Smerf 
Skryba

Gra w: grę
Wiek: 27
Posty: 1208
Medale: Brak

Wysłany: 17 Listopad 12, 20:47   

Siwy napisał/a:
Owszem, to bardzo ważne dobro, dlatego uważam, że powinno być tak samo dostępne dla wszystkich.

Skądś znam te słowa... Państwo nie posiada i nigdy nie powinno posiadać na tyle dużej wiedzy na temat życia obywateli, aby przeprowadzać redystrybucję wszystkich ważnych dóbr. Nie powiesz chyba, że państwo powinno zagwarantować każdemu obywatelowi dostęp do żywności, ponieważ jest ona ważna. Wręcz przeciwnie, dlatego, że jest ona ważna, znajdzie się i podaż, zarówno w wyższej jakości, jak i w niższej.

Siwy napisał/a:
Wybitnych nauczycieli można nagradzać premią, np. jeśli ich uczniowie super zdadzą maturę, czy będą mieli osiągnięcia w olimpiadach.

Nie sądzisz, że to okrężna droga? Urzędnik nie ma takiej wiedzy na temat jakości pracy nauczyciela, aby dostosowywać do niej jego zarobki. Dużo lepiej radzi sobie z tym mechanizm rynkowy.

Siwy napisał/a:
Jakoś teraz też są szkoły prywatne i wcale nie są one tymi najlepszymi - idą do nich z reguły ci, którzy nie dostali się do poważanych publicznych, a rodziców na to stać. Więc nie wiem w czym widzisz problem. Chciałbym, żeby tak zostało.

Dlatego, że nie ma równej konkurencji - za szkoły publiczne płaci każdy, nawet ten, kto z nich nie korzysta.

Siwy napisał/a:
Naprawdę uważasz, że powiedzmy, 0,5% jaki idzie z podatków (z pensji jakby) na oświatę pozwoli biednym stać się bogatymi? Chyba żartujesz. Co to jest powiedzmy 0,5% z 36k (zakładam taki dochód roczny brutto).

Nie 0,5%, tylko około 10% wydatków(oczywiście, jeśli do dochodów budżetu wliczymy takie podatki, jak system emerytalny). Nie miałem na myśli diametralnej przemiany, mówiłem w kontekście tego, że te pieniądze będą mogły być wydane na szkołę, która będzie w istocie potrzebna.

Siwy napisał/a:
Jeszcze niestety nie jesteśmy państwem bogatym - tym bardziej nie powinno się przeprowadzać takich rewolucyj jak nagła całkowita prywatyzacja szkół.

Nie jesteśmy bogaci z powodu ograniczania możliwości działania mechanizmów rynkowych. Działania państwa w sferze gospodarczej nie są racjonalne, a zatem przynoszą straty.

Siwy napisał/a:
To chyba od rodziców i tego, w jaki sposób wychowają oni dzieci, zależy czy będą mieli w swoich dzieciach pociechę i podporę (na starość), czy wręcz przeciwnie.

Tak powinno być, ale państwo bardzo ogranicza wpływ rodziców na wychowanie dzieci - chociażby poprzez istnienie szkół publicznych. Nie mniejsze znaczenie mają oczywiście wysokie podatki wszelakiego rodzaju, ale to już inny temat.

Siwy napisał/a:
Uważasz, że służba zdrowia i policja też nie powinny być utrzymywane z podatków?

Służba zdrowia nie powinna, co innego policja. Ta druga dba o przestrzeganie prawa, więc jest konieczna dla utrzymania porządku.
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 18 Listopad 12, 17:19   

Cytat:
Skądś znam te słowa... Państwo nie posiada i nigdy nie powinno posiadać na tyle dużej wiedzy na temat życia obywateli, aby przeprowadzać redystrybucję wszystkich ważnych dóbr. Nie powiesz chyba, że państwo powinno zagwarantować każdemu obywatelowi dostęp do żywności, ponieważ jest ona ważna. Wręcz przeciwnie, dlatego, że jest ona ważna, znajdzie się i podaż, zarówno w wyższej jakości, jak i w niższej.


Jestem bardzo zaciekłym przeciwnikiem komunizmu i socjalizmu, jeśli o to Ci chodzi ;) . Po prostu szkoły to zupełnie co innego niż żywność. Jedzenia potrzebuje każdy, a nie każdy chce się uczyć. Powiedziałbym, że mało kto. I to jest ta różnica.

Cytat:
Nie sądzisz, że to okrężna droga? Urzędnik nie ma takiej wiedzy na temat jakości pracy nauczyciela, aby dostosowywać do niej jego zarobki. Dużo lepiej radzi sobie z tym mechanizm rynkowy.


Owszem, urzędnik nie ma takiej wiedzy, ale dyrektor już tak. Nie wyobrażam sobie, by mój matematyk miał nagle odejść do innej szkoły, bo tam mu zapłacą więcej. I co, ja też mam za nim gonić do tamtej szkoły, gdzie powiedzmy, czesna byłaby większa? Byłby straszliwy chaos.

Cytat:
Nie 0,5%, tylko około 10% wydatków(oczywiście, jeśli do dochodów budżetu wliczymy takie podatki, jak system emerytalny). Nie miałem na myśli diametralnej przemiany, mówiłem w kontekście tego, że te pieniądze będą mogły być wydane na szkołę, która będzie w istocie potrzebna.


Tak rzuciłem tym 0,5% z pensji, nie z podatku. Czyli około 2,27% podatku chyba. Ok, być może jest to nawe 10% podatków, nie wiem. Nawet jeśli to byłoby to około 2% z pensji. I tak mało, bardzo mało.

Cytat:
Nie jesteśmy bogaci z powodu ograniczania możliwości działania mechanizmów rynkowych. Działania państwa w sferze gospodarczej nie są racjonalne, a zatem przynoszą straty.


Co ma piernik do wiatraka. Prywatne szkoły spowodowałyby nagły, wysoki i stały wzrost gospodarczy? Nie sądzę.

Cytat:
Tak powinno być, ale państwo bardzo ogranicza wpływ rodziców na wychowanie dzieci - chociażby poprzez istnienie szkół publicznych. Nie mniejsze znaczenie mają oczywiście wysokie podatki wszelakiego rodzaju, ale to już inny temat.


Wysokie podatki ograniczają rodzicom możliwości wychowywania dzieci? O czym Ty gadasz, ziomek.

Trzeba wziąć pod uwagę też fakt, że nie każdy chce być na tyle odpowiedzialny za siebie i rodzinę, albo nie potrafi, żeby martwić się o to, czy starczy mu na czesnę za kilka szkół (jedna jeszcze ok, ale co, gdy ktoś ma troje dzieci, a zarabia poniżej średniej krajowej?), albo na pobyt w szpitalu.

Btw. Oglądasz może czasami taki serial jak Rodzina Zastępcza?
 
 
Kalimach 
Wolny chłop

Posty: 85
Medale: Brak

Wysłany: 18 Listopad 12, 18:33   

"Szkoły prywatne pozwoliłyby uczniom na wybór tego, jakie ze swoich umiejętności chcą rozwijać. Poza tym sam poziom nauczania były niewspółmiernie wyższy, czemu chyba nikt nie zaprzeczy(w skrócie wolny rynek jest lepszy niż centralne planowanie), a poziom kosztów w najgorszym przypadku najwyżej nie wzrośnie
Poziom nauczania powinien i tak być wyższy niż w przeciętnej szkole państwowej."

Nie chce mi się wszystkich wiadomości czytać, ani też pisać elaboratów na kilka stron, ale powyższa wypowiedź mnie zaciekawiła.

A niby szkoły państwowe nie dają mi możliwości wyboru tego, pod jakim kątem chce się dalej rozwijać. Mamy przecież publiczne licea, technikum, szkoły zawodowe, uniwerki, polibudy i wszelkiej maści akademie. Jeśli chcę się rozwijać pod kątem technicznym idę do technikum i dalej na polibudę, jeśli kręcą mnie nauki społeczne idę np. na uniwerek.
Również nie rozumiem dlaczego wd. ciebie poziom nauczania w szkole prywatnej miałby być wyższy niż w „przeciętnej” szkole państwowej. W chwili obecnej studiuję na uczelni państwowej i poziom jest wysoki, to raz. Dwa nie wyobrażam sobie płacić za każdy semestr grubej kasy jak ma to miejsce na uczelniach prywatnych. I z reguły uczelnie państwowe mają wyższy poziom ;)
 
 
Lord Smerf 
Skryba

Gra w: grę
Wiek: 27
Posty: 1208
Medale: Brak

Wysłany: 18 Listopad 12, 19:14   

Siwy napisał/a:
Jestem bardzo zaciekłym przeciwnikiem komunizmu i socjalizmu, jeśli o to Ci chodzi . Po prostu szkoły to zupełnie co innego niż żywność. Jedzenia potrzebuje każdy, a nie każdy chce się uczyć. Powiedziałbym, że mało kto. I to jest ta różnica.

A, czyli jednak nie każdy potrzebuje edukacji? To dlaczego jest takie ważne, żeby każdemu ją dostarczyć? Dość duża strata pieniędzy, czyż nie? Dobra, do rzeczy.
Mało kto chce się uczyć,ponieważ nauka, dzięki takim wspaniałym systemom, jakie panują teraz, nie jest dla uczniów czymś pożądanym, tylko karą. Nawet, jeśli ktoś jest bardziej zainteresowany danym przedmiotem, nie uzyska od nauczyciela szerszej wiedzy na jego temat, ponieważ cykl nauczania jest ustalony odgórnie. Przykładowo, w czasie mojej dotychczasowej edukacji nie nauczyłem się w szkole dosłownie niczego z zakresu matematyki; jako źródło wiedzy pozostają mi książki, a wiadomo, że nie tak łatwo to wszystko zrozumieć, jeśli nikt nie może wytłumaczyć.

Siwy napisał/a:
Owszem, urzędnik nie ma takiej wiedzy, ale dyrektor już tak. Nie wyobrażam sobie, by mój matematyk miał nagle odejść do innej szkoły, bo tam mu zapłacą więcej. I co, ja też mam za nim gonić do tamtej szkoły, gdzie powiedzmy, czesna byłaby większa? Byłby straszliwy chaos.

W tym wypadku dyrektor to też urzędnik. Bliższe powiązanie udzielającego premii z otrzymującym ją nieuchronnie prowadzi do "kolesiostwa", a tego chyba nie chcemy, prawda? Co do migracji lepszych nauczycieli, cóż, na to też jest sposób. Podpisywane byłyby umowy zapewniające pozostanie pracownika w danym zakładzie do pewnego momentu.

Siwy napisał/a:
Co ma piernik do wiatraka. Prywatne szkoły spowodowałyby nagły, wysoki i stały wzrost gospodarczy? Nie sądzę.

Jasne, że nie chodzi tylko i wyłącznie o prywatyzację szkół, jednocześnie powinny zostać wycofane restrykcje hamujące rozwój inicjatywy wolnorynkowej; szkoły to tylko jedna z wielu gałęzi gospodarki, które należy uwolnić. Tego, że wolny rynek w każdym państwie, w którym dotychczas go zaobserwowano, spowodował gwałtowny wzrost gospodarczy, nie muszę chyba dowodzić?

Siwy napisał/a:
Wysokie podatki ograniczają rodzicom możliwości wychowywania dzieci? O czym Ty gadasz, ziomek.

Likwidują bodźce, które zachęcały do rzetelnego wychowania następnego pokolenia. Jedną z niezaprzeczalnie ważnych roli dzieci jest opieka nad rodzicami, gdy ci się zestarzeją; dlatego należało te pierwsze wychować tak, aby się z tego zadania wywiązały. Obecnie wszystko zdąża w kierunku dalszego wzrastania podatków i świadczeń społecznych - np. poprzez system emerytalny pieniądze są odbierane młodemu pokoleniu i, w rzadkich przypadkach, przekazywane ludziom, którzy wiek emerytalny przekroczyli.

Kalimach napisał/a:
Nie chce mi się wszystkich wiadomości czytać, ani też pisać elaboratów na kilka stron, ale powyższa wypowiedź mnie zaciekawiła.

A niby szkoły państwowe nie dają mi możliwości wyboru tego, pod jakim kątem chce się dalej rozwijać. Mamy przecież publiczne licea, technikum, szkoły zawodowe, uniwerki, polibudy i wszelkiej maści akademie. Jeśli chcę się rozwijać pod kątem technicznym idę do technikum i dalej na polibudę, jeśli kręcą mnie nauki społeczne idę np. na uniwerek.
Również nie rozumiem dlaczego wd. ciebie poziom nauczania w szkole prywatnej miałby być wyższy niż w „przeciętnej” szkole państwowej. W chwili obecnej studiuję na uczelni państwowej i poziom jest wysoki, to raz. Dwa nie wyobrażam sobie płacić za każdy semestr grubej kasy jak ma to miejsce na uczelniach prywatnych. I z reguły uczelnie państwowe mają wyższy poziom

No to może wypadałoby przeczytać, ponieważ tam odpowiadałem na Twoje pytanie. Ale dobrze, jeszcze raz. Poziom nauczania byłby wyższy, tak, jak w każdym innym przedsiębiorstwie znajdującym się w rękach prywatnych optimum produkcyjne jest większe, niż w zajmującym się tym samym przedsiębiorstwie państwowym. Jeśli przedsiębiorca pracuje na własny zysk, zależy mu na tym, aby podejmować racjonalne decyzje - zatrudniać wykwalifikowanych pracowników, dbać o zainwestowany kapitał, brać udział w konkurencji cenowej. W przedsiębiorstwie państwowym, urzędnik odpowiada przed swoim przełożonym; nie wykona większej pracy, niż wynika z wcześniejszych założeń, ponieważ nie przyniesie mu to korzyści. Widać różnicę? To, dlaczego w uczelniach prywatnych będzie wyższy poziom, też już tłumaczyłem. Obecnie nie ma sprawiedliwej konkurencji, ponieważ za szkoły państwowe płaci każdy, nawet, jeśli do nich nie chodzi. Najpewniej byłoby Cię stać na płacenie za szkołę, ponieważ uwolnienie rynku i zmniejszenie biurokracji wiązałoby się ze spadkiem podatków.
 
 
Siwy 
Moderator


Wiek: 27
Posty: 1480
Skąd: Nowogród Bobrzański
Medale: 1 (Więcej...)
Srebrny szachista (Ilość: 1)

Wysłany: 18 Listopad 12, 19:43   

[quote:a50e728bc6]Najpewniej byłoby Cię stać na płacenie za szkołę, ponieważ uwolnienie rynku i zmniejszenie biurokracji wiązałoby się ze spadkiem podatków.[/quote:a50e728bc6]

Na jedną tak, na dwie czy trzy - juz niekoniecznie. Powołując się na Twoje argumenty - posiadanie dzieci byłoby nieopłacalne. Wyrosłyby bodźce, które byłyby mało przyjazne dla wielodzietnych rodzin.

[quote:a50e728bc6]Jasne, że nie chodzi tylko i wyłącznie o prywatyzację szkół, jednocześnie powinny zostać wycofane restrykcje hamujące rozwój inicjatywy wolnorynkowej; szkoły to tylko jedna z wielu gałęzi gospodarki, które należy uwolnić. Tego, że wolny rynek w każdym państwie, w którym dotychczas go zaobserwowano, spowodował gwałtowny wzrost gospodarczy, nie muszę chyba dowodzić?[/quote:a50e728bc6]

Mówisz tak, jakby Rzeczpospolita dalej tkwiła w głębokiej komunie.

[quote:a50e728bc6]W tym wypadku dyrektor to też urzędnik. Bliższe powiązanie udzielającego premii z otrzymującym ją nieuchronnie prowadzi do "kolesiostwa", a tego chyba nie chcemy, prawda? Co do migracji lepszych nauczycieli, cóż, na to też jest sposób. Podpisywane byłyby umowy zapewniające pozostanie pracownika w danym zakładzie do pewnego momentu.[/quote:a50e728bc6]

Przecxież dyrektor nie mógłby ot tak dawać wszystkim premii. Jeśli zauważyłby, że jakiś nauczyciel spisuje się świetnie to zwracałby się z prośbą gdzieś wyżej, żeby np. od następnego miesiąca, czy trochę później płacić więcej temu i temu gościowi, bo zrobił to i tamto. Nie wiem wyszkolił kilku gości co zostali laureatami i to nie raz czy dwa, ale np. któryś rok z rzędu. Drużyna siatkarska przez niego prowadzona zdobyła wysokie miejsce na zawodach wojewódzkich czy ogólnopolskich.

[quote:a50e728bc6]A, czyli jednak nie każdy potrzebuje edukacji? To dlaczego jest takie ważne, żeby każdemu ją dostarczyć? Dość duża strata pieniędzy, czyż nie? Dobra, do rzeczy.[/quote:a50e728bc6]

Nie można edukacji społeczeństwa mierzyć "stratą i zyskiem". Obowiązek szkolny jest po to, żeby każdy umiał czytać i pisać. Gdy rodziła się II Rzeczpospolita był ogromny odsetek analfabetów. Wprowadzenie obowiązku szkolnego bardzo tę ilość zmniejszyło.

[quote:a50e728bc6]Przykładowo, w czasie mojej dotychczasowej edukacji nie nauczyłem się w szkole dosłownie niczego z zakresu matematyki; jako źródło wiedzy pozostają mi książki, a wiadomo, że nie tak łatwo to wszystko zrozumieć, jeśli nikt nie może wytłumaczyć.[/quote:a50e728bc6]

W liceum się odezwij, gdy dalej nic się nie dowiesz nowego. Matma w gimbazie to lipa.

[size="9:a50e728bc6"][ [i:a50e728bc6][b:a50e728bc6]Dodano[/b:a50e728bc6]: 18 Listopad 12, 19:46[/i:a50e728bc6] ][/size:a50e728bc6]
Poza tym zapominasz, że nie każdy jest tak chętny do nauki jak Ty. Myślę, że zniesienie obowiązku szkolnego negatywnie wpłynęłoby na edukację społeczeństwa. Nie wątpię, że powstawałyby szkoły prywatne o niższym poziomie, żeby zadowolić tych leniwych. Bo przecież po takiej szkole też miałby papierek, że ją ukończył, czemu ktoś się czepia, on skończył szkołę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group | Template DarkMW created by razz